Do najpoważniejszych starć dochodziło w Marsylii i Lyonie - relacjonuje portal France 24. W Marsylii grupy młodych ludzi splądrowały kilka sklepów i podpaliły jeden z supermarketów, atakowano też policję, rzucając w nią m.in. petardami i fajerwerkami, czterech funkcjonariuszy zostało lekko rannych - pisze agencja AFP.
Darmanin poinformował w nocy na Twitterze, że wysłał do Marsylii dodatkowe oddziały policji, o co wcześniej prosił mer tego miasta Benoit Payan. W piątek minister spraw wewnętrznych informował, że do egzekwowania porządku w całym kraju zmobilizowano 45 tys. policjantów i żandarmów. W wielu miastach wprowadzono zakazy demonstracji lub godziny policyjne.
Trwające od nocy z wtorku na środę rozruchy zostały wywołane zastrzeleniem przez policję w Nanterre pod Paryżem 17-letniego Nahela podczas kontroli drogowej. W sobotę odbędzie się jego pogrzeb. Francuska rada ds. kultu muzułmańskiego (CFCM) wezwała do spokoju, wskazując, że "szokujące obrazy z przedmieść wzmocnią tylko tych, którzy piętnują ich sąsiedztwo i ich mieszkańców".
Zamieszki we Francji. Ziobro: Bankructwo polityki migracyjnej
- Niszczenie szkół, mediatek, budynków merostwa, atakowanie policjantów, strażaków i ratowników, bezsensowna brutalność; atak na instytucje, którego jesteśmy świadkami jest symptomem zdziczenia społeczeństwa - mówi PAP historyk Pierre Vermeren. - Francuskiej młodzieży nie proponuje się żadnego ideału, żadnej utopii, żadnego jednoczącego, mobilizującego czy zbiorowego projektu - dodaje.
- Trzecia noc zamieszek we Francji, spalone sklepy i samochody, ranni policjanci, przerażeni ludzie. To opowieść o bankructwie polityki migracyjnej i kulturowego "ubogacenia", o postępującym upadku i anarchii. A za Francją w kolejce Belgia, Szwecja i następni... - napisał na Twitterze Zbigniew Ziobro, Minister Sprawiedliwości.