Wstrząsające wydarzenia rozegrały się w niedzielę, 18 lutego, w jednym z domów na przedmieściach Minneapolis (USA).Wczesnym popołudniem do służb trafiło wezwanie o niebezpiecznym mężczyźnie, który zabarykadował się w domu z siódemką swoich dzieci, ma spory arsenał broni i zaczął strzelać. Na miejsce od razu pojechały między innymi patrole policji, strażacy i ambulans. "Po przybyciu na miejsce sytuacja przerodziła się w strzelaninę. Strzały oddawano w kierunku policjantów i ratowników" – podali w komunikacie przedstawiciele miasteczka Burnsville, cytowani przez CNN. Dramat trwał ponad cztery godziny - tyle zajęło negocjowanie z agresorem. Nic to jednak nie dało.
USA. Zamknął siedmioro dzieci w domu i zaczął strzelać
W wyniku strzelaniny zginęły trzy osoby: dwóch 27-letnich policjantów oraz 40-letni ratownik medyczny. Trzeci policjant w szpitalu walczy o życie. W oficjalnym komunikacie podano, że sprawca masakry zginął, nie wiadomo jednak w jaki dokładnie sposób. Pewne jest to, że cała jego rodzina, z którą zabarykadował się w domu, uszła z życiem. Chodzi o jego żonę oraz siedmioro dzieci w wieku od 2 do 15 lat. Nieoficjalnie podaje się, że to właśnie jedno z dzieci zadzwoniło na numer alarmowy, informując, że rodzina jest przetrzymywana przez agresywnego ojca, który jest uzbrojony po zęby.
USA. Zabił trzy osoby, w domu miał arsenał
Nie podano szczegółów dotyczących tożsamości sprawcy. Wiadomo jednak, że w domu miał cały arsenał. Jak podali śledczy, na miejscu znaleziono bardzo dużo różnego rodzaju broni palnej oraz amunicji. "Biegał po domu i strzelał do funkcjonariuszy z różnych miejsc" - przekazano. Do strzelaniny doszło w wysadzanej drzewami dzielnicy z dwupiętrowymi domami. Przednia szyba zaparkowanego przed domem policyjnego pojazdu opancerzonego została uszkodzona od kuli, ale nie ma potwierdzenia, czy było to skutkiem zdarzenia, poinformowała lokalna telewizja