Śledztwo, która ma wyjaśnić przyczny sobotniej katastrofy prezydenckiego samolotu wciąż trwa. Rosyjscy prokuratorzy pracują ze śledczymi z Polski w zespołach podzielonych na trzy grupy. Płk Zbigniew Rzepa, który w Moskwie bada czarne skrzynki wyjaśnił w tvn24, że są jeszcze dwie grupy prokuratorów.
Jedna grupa pracuje na miejscu katastrofy w Smoleńsku, druga w Moskwie, przy identyfikacji zwłok. A trzecia, gdzie jest płk Rzepa odwarza zapisy czarnych skrzynek.
Do tej pory tvn24 udało się ustalić, że śledczy odczytali z czarnych skrzynek zapisy rozmów pilotów z wieżą kontrolną. Wynika z nich, że piloci podjęli dwie próby lądowania i nie zgłaszali żadnych problemów z samolotem. Roznawiali z kontrolerami lotów po rosyjsku i angielsku.
Poza tym dziennik. pl. ujawnił, że załoga izgnorowała prośby, by nie lądować na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku, bo warunki pogodowe są fatalne, tylko od razu skierować się do Mińska lub Moskwy. Niewykluczone też, że piloci zostali wprowadzeni w błąd lub źle usłyszeli dane wieży kontrolnej o odległości samolotu od pasa startowego.
Choć Prokurator Generalny Andrzej Seremet zapewnił wczoraj, że na załogę nie została wywierana żadna presja ze strony pasażerów, by lądować właśnie w Smoleńsku, to nagrania z czarnych skrzynek jeszcze nie potwierdziły czy dowódca Tu-154M kpt. Arkadiusz Protasiuk nie został zmuszony do lądowania.
Dzisiaj na podstawie zapisów z czarnych skrzynek śledczy ustalą jak przebiegały rozmowy w kabinie pilotów.