Przeprowadzili się do Nowej Zelandii zaledwie dwa miesiące temu. Chcieli mieszkać tam, gdzie ich zdaniem było najbezpieczniej, gdzie panują tolerancja i pokój. Ale ledwo uszli z życiem z zamachu przeprowadzonego przez prawicowego ekstremistę. Zulfirman Syah z żoną i synkiem osiedlili się w Christchurch. Tego tragicznego dnia mężczyzna wybrał się z Averroesem (2 l.) do meczetu.
Był w szoku, gdy zobaczył strzelającego Brentona Tarranta, ale refleks i odwaga pozwoliły mu w ostatniej chwili osłonić synka przed strzałami. Averroes został tylko lekko ranny, mężczyzna jest w poważnym stanie w szpitalu. Tymczasem liczba ofiar masakry wzrosła do 50 po tym, jak w szpitalu zmarł najciężej ranny. W szpitalach przebywa 48 osób. Z całego świata napływają kondolencje dla Nowozelandczyków i wyrazy potępienia sprawcy tragedii.