„Był człowiekiem o wielkim sercu, uratował mi życie, stracił swoje” - napisała na Facebooku załamana Heather Gulish Melton. Ona i jej mąż Sonny Melton (+29 l.) byli na feralnym koncercie, podczas którego doszło do masakry. Gdy rozległy się strzały, dla Sonny’ego najważniejsze było życie żony. Kazał jej biec jak najszybciej, a sam biegł tuż za nią, cały czas zasłaniając ją własnym ciałem przed kulami. Jedna z nich trafiła go, a strzał okazał się śmiertelny. Mężczyzna zginął, kobiecie nic się nie stało. Bohaterski mąż to jedna z 59 ofiar szaleńca, który w nocy z niedzielę na poniedziałek miejscowego czasu otworzył ogień do wielotysięcznego tłumu bawiącego się na koncercie muzyki country w Las Vegas. Strzelał z okna pokoju w hotelu Mandalay Bay. Obrażenia odniosło aż 527 osób, a kilkanaście walczy o życie!
ZOBACZ TEŻ: Masakra w Las Vegas!
Szokujący bilans ofiar czyni tę masakrę najbardziej krwawą masową strzelaniną w dziejach USA. Wciąż nie wiadomo, jakie były motywy sprawcy. Według policji nie miał żadnych powiązań z organizacjami terrorystycznymi ani nie leczył się psychiatrycznie. Ten człowiek to wielka zagadka – tak mówią śledczy o Stephenie Paddocku (+64 l.), sprawcy masakry. Okazało się, że to milioner, który dorobił się na handlu nieruchomościami i hazardzie, właściciel kilku willi i dwóch samolotów. Nigdy wcześniej nie miał kłopotów z prawem, za to jego ojciec był bandytą napadającym na banki. Paddock zastrzelił się, gdy został otoczony przez policję. W pokoju hotelowym, z którego strzelał, znaleziono 23 karabiny.