Rzymska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie śmierci noworodka, do której doszło w jednym ze szpitali w stolicy Włoch. Wycieńczona długim porodem kobieta usnęła podczas karmienia noworodka, który następnie się udusił. Mąż kobiety o sprowadzenie tragedii na swoją rodzinę oskarża personel szpitala. Zgodnie z jego zeznaniami jego żona była bardzo osłabiona po 17 godzinach porodu i dlatego prosiła, by zabrano dziecko do sali dla wszystkich noworodków, by mogła trochę odpocząć. Położne odmówiły, mówiąc, że nie mogą tego zrobić.
Dramat we Włoszech. Matki na oddziałach położniczych zostają same?
Po tragedii we Włoszech rozgorzała dyskusja na temat bezpieczeństwa tzw. systemu rooming-in, stosowanego w wielu szpitalach i rekomendowanego m.in. przez UNICEF i Światową Organizację Zdrowia (WHO). System zakłada, że noworodek od pierwszych chwil życia przebywa w tej samej sali, co jego mama, by mogli mieć stały kontakt. Jednak zgodnie z rekomendacjami WHO, system sprawdza się wtedy, gdy mama i dziecko mają przy sobie na sali dodatkową osobę, np. położną lub kogoś z rodziny.
Włoski minister zdrowia: "To zapewne dotyczy wielu kobiet"
Jak podaje PAP, we Włoszech trwa zbiórka podpisów pod petycją przeciwko protokołom na oddziałach położniczych, zgodnie z którymi kobiety tuż po porodzie muszą często całkowicie samodzielnie zajmować się dzieckiem. Sygnatariusze petycji - a jest ich już ponad 100 tysięcy - domagają się zgody na 24-godzinną obecność osoby pomagającej kobiecie w połogu. Zmiany zapowiada włoski minister zdrowia, Orazio Schillaci. Stwierdził, że tragedia ukazała problem, z którym prawdopodobnie mierzy się mnóstwo kobiet. Zapowiedział też działania na rzecz zagwarantowania bezpieczeństwa matkom i dzieciom, a także zapewnienia "odpowiednich warunków pracy położnych i całego personelu na oddziałach położniczych i ginekologicznych".