Dramat rozpoczął się w niedzielę w nocy i trwał 21 godzin. Tyle czasu
policjanci próbowali negocjować z Garym Lindsey’em Jr., (35 l.), który zabarykadował się w domu niedaleko Universal Studios Florida z czwórką dzieci w wieku 1, 6, 10 i 11 lat. Funkcjonariuszy wezwała tam partnerka 35-latka, która miała zostać przez niego pobita. Jak poinformował John Mina z Orlando Police Department, dzwoniła, będąc poza domem. Oficerowie chcieli zajrzeć do domu, ale Gary Lindsey Jr. zaczął strzelać. Trafił jednego z oficerów, Kevina Valencię, który odniósł poważne obrażenia i we wtorek ciągle w stanie ciężkim przebywał w szpitalu. Na miejsce przybyło wsparcie, brygada SWAT oraz negocjatorzy, który starali się przekonać Lindseya do tego, by wypuścił dzieci. – Na pewnym etapie negocjacji wiedzieliśmy, że jedno z dzieci zostało zabite. Wtedy podjęliśmy decyzję, by wkroczyć do domu, aby uratować pozostałe – mówił policjant. Około 8.30 wieczorem w poniedziałek ekipa SWAT rozpoczęła szturm. – Niestety, cała czwórka dzieci już nie żyła.
- Nie wiemy jeszcze, kiedy dokładnie zostały zastrzelone. Gary Lindsey został znaleziony martwy w szafie, zginął od rany, którą sam sobie zadał – dodał. 35-latek był ojcem dwójki z zabitych dzieci, pozostała dwójka była jego partnerki. Był karany za przemoc, kradzieże i podpalenie.
Zastrzelił 4 dzieci i siebie
2018-06-13
0:01
Niewyobrażalna tragedia w Orlando na Florydzie. Domowa awantura, podczas której interweniowała policja, zakończyła się śmiercią czwórki dzieci. Sprawca popełnił samobójstwo, a wcześniej postrzelił jednego z policjantów, który w stanie krytycznym przebywa w szpitalu.