W Waszyngtonie było zwyczajne czwartkowe popołudnie, gdy nagle policjanci ochraniający wjazd na teren Białego Domu zobaczyli rozpędzony samochód jadący prosto na zamknięte barierki. Za kierownicą siedziała czarnoskóra kobieta. W dziecięcym foteliku wiozła na tylnym siedzeniu małe dziecko. Z hukiem wjechała prosto w zaporę.
PRZECZYTAJ: Strzelanina w Warszawie! Kto strzelał?
Nie reagowała na żadne polecenia i strzały ostrzegawcze, wycofała auto i z piskiem opon odjechała w kierunku Kapitolu. Tam policjanci podjęli dramatyczną decyzję - zastrzelili kobietę.
Dziecko cudem ocalało. Podczas pościgu kobieta potrąciła dwóch funkcjonariuszy. Okazało się, że agresorka to Miriam Carey (34 l.), higienistka dentystyczna z Connecticut. Jej znajomi i rodzina mówią dziś o niej jako o niepozornej, spokojnej kobiecie, która od czasu narodzin córki cierpiała na depresję poporodową.