To miała być podróż ich życia. Planowali ją, odkąd przeszli na emeryturę. Dla Geralda Heil (69 l.) i jego żony Barbary (70 l.) z niewielkiej miejscowości White Bear Lake w USA wycieczka do Europy i rejs luksusowym statkiem "Costa Concordia" były spełnieniem marzeń. Co się stało z tą parą Amerykanów?
Czy utonęli, a może wciąż czekają na pomoc uwięzieni we wraku?
Wiadomo tylko, że znaleźli się pośród 28 osób, które po piątkowej katastrofie wycieczkowca uznawane są za zaginione.
Nie tylko ich bliscy przeżywają dramat. Wciąż nie wiadomo, co stało się z Dyaną Arlotti (5 l.) z Rimini i jej ojcem Williamem (34 l.). Popłynęli na rejs sami, bez mamy Dyany. Ostatni raz kobieta widziała córeczkę, gdy dzień przed katastrofą odprowadzała ją do przedszkola. Teraz żyje nadzieją na jej odnalezienie, bo do wraku wpłynęli nurkowie, którzy specjalizują się w badaniu podwodnych jaskiń.