Zapis rozmowy
Gregorio De Falco: - Słuchaj Schettino! Może udało ci się uratować, ale tam jest naprawdę źle. Narobię ci dużych kłopotów. Wracaj na pokład, k... mać! Niech mi pan powie, że jest pan w drodze na pokład.
Francesco Schettino: - Nie ruszam się stąd. Zostaję tutaj.
- I co pan tam robi?
- Zostaję tutaj i koordynuję akcję.
- Musi pan wrócić na pokład, żeby koordynować akcję. Odmawia pan powrotu na pokład? Niech mi pan powie, dlaczego pan tam nie wraca?
- Nie wracam, bo jest tam inna łódź ratunkowa, która się tam zatrzymała
- Niech pan wraca na pokład! To rozkaz! Niech pan nawet nie myśli o niczym innym. Opuścił pan statek, teraz ja dowodzę. Niech pan wraca na pokład! Czy to jasne?! Słucha mnie pan? Niech pan wraca i zadzwoni do mnie ze statku.
Tuż po katastrofie do Internetu wyciekła rozmowa telefoniczna tchórzliwego Francesco Schettino z Gregorio De Falco, dyżurnym kapitanatu portu w Livorno. Kapitan wycieczkowca powinien być wtedy na tonącym statku i koordynować akcję ratunkową, a on... bezpiecznie płynął do brzegu łodzią. - Wracaj k... na statek! - wrzeszczał na niego Falco, próbując przywołać do opamiętania. Bez efektu.
Nagranie stało się prawdziwym hitem w Internecie, a dyżurny z portu został narodowym bohaterem. Schettino, który we Włoszech stał się wrogiem numer jeden, odpiera wszystkie zarzuty i twierdzi, że nie uciekł z tonącego okrętu, ale... wypadł za burtę. Tchórzliwy kapitan został osadzony w areszcie domowym. Za doprowadzenie do katastrofy morskiej, nieumyślne spowodowanie śmierci i porzucenie jednostki przed zakończeniem ewakuacji pasażerów, grozi mu 15 lat więzienia.