"Bóg musiał mnie bardzo mocno trzymać. To cud, i mój synek też jest cudem" - mówi dziś wzruszona Diana Crouch (28 l.) w wywiadzie dla telewizji ABC. Jej życie w ciągu ostatnich sześciu miesięcy zawisło na włosku kilka razy. W sierpniu ubiegłego roku poczuła się gorzej i pojechała do szpitala zrobić test na koronawirusa. Była wtedy w 18. tygodniu ciąży. Nie zaszczepiła się, obawiając się tego właśnie z powodu ciąży. Tymczasem przebieg zakażenia u ciężarnych może być ostrzejszy w przypadku braku szczepienia, a nie jego wykonania. Kobieta jednak nie była co do tego przekonana. Okazało się, że podjęła złą decyzję. Wynik testu był pozytywny, a po dwóch dniach 28-latka zaczęła się dusić i trafiła pod respirator. W domu czekali na nią mąż i dwoje kilkuletnich dzieci.
NIE PRZEGAP: Obcięli głowy swoim dzieciom i pokazali je pozostałym?! Już są zarzuty
NIE PRZEGAP: Zuckerberg stracił 30 miliardów w jeden dzień! Początek końca Facebooka?
Nie było też wiadomo, czy ocaleje dziecko w brzuchu Diany. A w 25. tygodniu ciąży wydawało się, że to koniec. Cierpiąca na zaburzenia oddychania z powodu wirusa kobieta w ciągu zaledwie jednego dnia przeżyła atak serca i trzy udary! Jeszcze tego samego dnia u 28-latki wykonano cesarskie cięcie. Przyszedł na świat zdrowy chłopiec. Jego mama opuściła szpital po 123 dniach pobytu. Nazwała dziecko Cameron na cześć lekarza, który ją uratował i który ma tak właśnie na imię.