W tę tragedię trudno uwierzyć! Co najmniej 184 osoby zginęły, a ponad 200 zostało rannych po zawaleniu się dachu dyskoteki Jet Set w stolicy Dominikany, Santo Domingo. Początkowo mówiono o 113 zmarłych. Możliwe, że bilans ofiar jeszcze wzrośnie - na miejscu trwa zakrojona na szeroką skalę akcja ratunkowa. Lokalne media donoszą, że klub był tej nocy wypełniony dosłownie po brzegi. A to z powodu koncertu, jaki się tam odbywał. Na scenie występowała gwiazda muzyki merengue, bardzo popularny w krajach latynoskich piosenkarz Rubby Perez.
Zawalił się dach klubu. Dramat podczas koncertu gwiazdy
By go zobaczyć w klubie pojawili się między innymi przedstawiciele branży muzycznej, znani sportowcy i urzędnicy państwowi. Na razie nie wiadomo, ile dokładnie osób znajdowało się w klubie w chwili tragedii. Przed miejscem, gdzie stała dyskoteka, od dwóch dni gromadzą się ludzie, którzy z niepokojem oczekują informacji o zaginionych krewnych. Wielu trzyma w rękach zdjęcia najbliższych i prosi o identyfikację. Tłum stoi też przed instytutem medycyny sądowej w Santo Domingo.
Szef Centrum Operacji Kryzysowych Juan Manuel Mendez na konferencji prasowej powiedział, że nadzieje na znalezienie większej liczby ocalałych są coraz mniejsze, a od ponad 24 godzin spod gruzów nie wyciągnięto żadnej żywej osoby. Powiedział, że poszukiwania będą kontynuowane, dopóki nie zostanie znalezione ostatnie ciało. "Nikogo nie porzucimy" - obiecał. W akcji biorą udział zespoły ratunkowe z Izraela i Portoryko - podaje PAP.
Tragedia na Dominikanie. Kto zginął?
Jak na razie udało się zidentyfikować 54 ofiary. Wśród nich znaleźli się między innymi: gubernatorka prowincji Monte Cristi Nelsy Cruz oraz dwaj baseballiści, Octavio Dotel i Tony Blanco, na co dzień grający w amerykańskiej zawodowej lidze MLB. Zginęła także gwiazda wieczoru, czyli Rubby Perez, oraz występujący z nim na scenie saksofonista Luis Solis. Ponadto wśród zabitych zidentyfikowano: kardiologa, architekta, emerytowanego policjanta, byłego urzędnika ONZ, prezesa dominikańskiego banku AFP Popular wraz z żoną, syna i synową ministra robót publicznych. Na razie nie ustalono, co było przyczyną zawalenia się dachu.
