Rosyjski opozycyjni partyzanci zajęli część Rosji przy granicy z Ukrainy. "Nadszedł czas, aby dyktatura Kremla dobiegła końca"
"To próba odwrócenia uwagi od przejęcia kontroli przez Rosjan nad Bachmutem. Władimir Putin został poinformowany o próbie wtargnięcia ukraińskich sabotażystów do obwodu biełgorodzkiego" - utrzymują przedstawiciele władz na Kremlu. "Obywatele Rosji! Jesteśmy Rosjanami tak jak wy. Jedyna różnica między nami polega na tym, że nie chcieliśmy już usprawiedliwiać działań przestępców u władzy i chwyciliśmy za broń, aby bronić naszej i waszej wolności. Dziś nadszedł czas, abyśmy wszyscy wzięli odpowiedzialność za naszą przyszłość. Nadszedł czas, aby dyktatura Kremla dobiegła końca" - głosi z kolei oficjalne oświadczenie grupy dywersyjnej Wolna Rosja na Telegramie. Wraz z nią od ponad roku w wojnie na Ukrainie walczy Rosyjski Korpus Ochotniczy. Od wczorajszego dnia, czyli od 22 maja, z Rosji napływają chaotyczne wiadomości o zajęciu terenów w obwodzie biełgorodzkim przez sprzeciwiających się polityce Kremla rosyjskich partyzantów. Mają pojazdy opancerzone i czołgi.
Bunt przeciw Putinowi w Rosji? "To musi wprawiać w osłupienie reżim kremlowski"
Kawałek Rosji, znajdujący się właśnie w przygranicznym obwodzie biełgorodzkim, został już zajęty przez rosyjskich przeciwników Putina. "Wiemy jedynie, że do Rosji wtargnęły formacje o nieznanej liczebności i sformowane z obywateli Federacji Rosyjskiej, co musi wprawiać w osłupienie reżim kremlowski" - powiedział w rozmowie z PAP ekspert ukraińskiego serwisu Defence Express Iwan Kyryczewski i ocenił, że takie akcje będą się powtarzały. Tymczasem siły rządowe ostrzeliwują Biełgorod z powietrza, w mieście wybuchła panika, ludzie uciekają. Gubernator wprowadził zakaz przemieszczania się. Czekamy na nowe doniesienia w związku z sytuacją w Rosji.