"Wózki dziecięce stojące na peronach polskich miast. Polki zostawiają je Ukrainkom, bo wiedzą, że przekraczały granicę tylko z walizką i dzieckiem na ręku. Wodę? Kanapkę? Zmęczeni Ukraińcy słyszą te słowa od razu po przekroczeniu granicy, gdzie polscy wolontariusze dyżurują przez całą dobę z jedzeniem, ubraniami i lekarstwami, aby ich nakarmić i ogrzać" - pisze Ołena Zełenska na Facebooku. Dodaje, że podziękowania za to, że Ukraińcy mają dokąd jechać i są przyjmowani "jak swoi", należą się nie tylko Polsce. "To właśnie w Polsce obywateli Ukrainy jest najwięcej, ale pomagają też inne kraje: Słowacja, Rumunia, Węgry i Mołdawia pokazały się nie tylko jako sąsiedzi, ale jako prawdziwie braterskie narody" - podkreśla żona prezydenta Ukrainy. "Oczywiście nie tak Ukraińcy wyobrażali sobie swoją integrację z Europą… Ale ogrzani i uratowani na pewno wrócą do domu. Z Waszym ciepłem w sercach".
CZYTAJ TAKŻE: Znany polski dziennikarz wraca z wojny w Ukrainie. Jego słowa łamią serce
Już 1,6 mln - tyle osób od początku wojny przyjechało z Ukrainy do Polski. Najnowszy komunikat Straży Granicznej mówi, że w piątek, 11 marca, funkcjonariusze odprawili 76,2 tys. osób (mniej o 12,5 proc. w porównaniu z czwartkiem, 10 marca). "Najwięcej w Medyce - 22,5 tys., w Dorohusku 12,1 tys., w Korczowej 9,8 tys." - informuje SG na Twitterze. W sobotę, do godz. 7 rano, granice z Polską przekroczyło natomiast 17,7 tys. ukraińskich obywateli.
CZYTAJ TAKŻE: Ukraina w płomieniach, ale MIAŻDŻY Rosjan. Nie mają sprzętu, ludzi, uciekają w stronę granicy