Spytano Wołodymyra Zełenskiego o Trumpa i Putina. Z uśmiechem mówił o "zatrutej marchewce" i "apokaliptycznych scenariuszach", w które nie wierzy
Wołodymyr Zełenski w ciekawy sposób skomentował słynną awanturę w Białym Domu. Jak pamiętamy, 28 lutego na oczach całego świata Donald Trump, J.D. Vance i prezydent Ukrainy pokłócili się przed kamerami, a potem ukraińska delegacja została wyproszona za drzwi. Zelenski został o to zapytany w wywiadzie, jakiego udzielił dla magazynu "Time". Dziennikarz Simon Shuster, autor biografii Zełenskiego zatytułowanej "Showman", spytał prezydenta, czy było rozsądnie pokłócić się wtedy z Trumpem. Zełenski tuż po spotkaniu wyrażał żal za przebieg spotkania, a potem ze strony ukraińskiej słychać było już tylko głosy mówiące o chęci dogadania się i prowadzenia owocnych negocjacji. Jednak w rozmowie z Shusterem prezydent Ukrainy stwierdził, że podczas pamiętnej awantury bronił godności swojego kraju. "Dlaczego Ukraińcy bronili się od początku (wywołanej przez Rosję) wojny? Z powodu godności. Nie uważamy się za supermocarstwo (…). Ukraińcy są bardzo emocjonalni, a jeśli chodzi o nasze poczucie godności, wolności, demokracji, to nasi ludzie stają do walki i jednoczą się" - powiedział Zełenski.
"Może to jest podstępność tej dyplomacji. Dlatego nie wierzę w apokaliptyczne scenariusze"
Dziennikarz "Time" w pewnym momencie nawiązał do często krytykowanych, a wręcz potępianych ustępstw USA wobec Rosji, mówiąc, że "wszystkie marchewki są zarezerwowane dla Rosji, a Ukraina dostaje tylko kij". Zełenski uśmiechnął się i odrzekł: "Jeśli marchewka jest zatruta, to dzięki Bogu". "Może to jest podstępność tej dyplomacji (obecnej administracji USA)" – mówił prezydent Ukrainy. Jak dodał, jest przekonany, że koniec końców Trump nie chce zwycięstwa Rosji, swojego głównego adwersarza. "Dlatego nie wierzę w apokaliptyczne scenariusze" – powiedział ukraiński przywódca.
Jaki był przebieg kłótni w Białym Domu? Donald Trump i J.D. Vance kontra Wołodymyr Zełenski
Kłótnia w Białym Domu zaczęła się na dobre, gdy polski dziennikarz zapytał Trumpa o to, co odpowiedziałby jego znajomym, którzy obawiają się, iż prezydent USA sprzymierza się z Putinem. Trump mówił, że nie sprzymierza się z ani z Ukrainą, ani z Rosją, a "staje po stronie świata", na co wtrącił się J.D. Vance i zaczął przekonywać, iż chodzi tutaj o dyplomację. Zełenski nagle zaczął z sarkastyczną miną wymieniać przypadki, w których Putin łamał dyplomatycznie wynegocjowane porozumienia i spytał: "O jakiej dyplomacji mówisz J.D.? Co masz na myśli?". Sugerował, że z Putinem nie ma mowy o dyplomacji. J.D. Vance wtedy mocno się zdenerwował. "Mówię o dyplomacji, która może skończyć niszczenie pańskiego kraju" - odrzekł wiceprezydent, a Zełenski, siedząc z założonymi rękami, zaczął mu przerywać, na co jednak Vance nie pozwolił. "Panie prezydencie, z całym szacunkiem... Myślę, że to brak szacunku, kiedy przychodzi Pan do Gabinetu Owalnego i roztrząsa to na oczach amerykańskich mediów" - dokończył zdanie Vance. Potem Zełenski zaczął dopytywać, czy Vance był na Ukrainie i mówił, że Amerykanie prędzej czy później sami odczują działania Rosji, choć dzieli ich od niej "ładny ocean", przez co obecnie nie rozumieją Ukraińców. Dopiero w tym momencie panowanie nad sobą stracił również Trump. "Nie mów nam, co mamy czuć. Nie masz kart w ręku. Igrasz z III wojną światową" - mówił do Zełenskiego. Jak wiemy, chwilę później spotkanie przerwano, podpisanie porozumienia o minerałach odwołano, a delegacja ukraińska została wyproszona za drzwi.