Miała być gloria, a był wstyd i rechot na trybunach. Kiedy hiszpański matador Ignacio Lopez Chaves wbijał szpadę w tułów byka, był pewien, że za chwilę zakończy się jego walka z rozwścieczonym zwierzem. Nic bardziej mylnego. To tylko bardziej zdenerwowało byka, który postanowił się zemścić, kłując swym wielkim rogiem... pośladki nieszczęsnego matadora.
Wielki byk wydawał się osłabiony walką i zdawało się, że łatwo się podda. Ale Chaves nie docenił swojego przeciwnika. Kiedy ukłuł go szpadą, był przekonany, że już po wszystkim. Wdzięczył się więc do tłumów, nie zwracając uwagi na groźne zwierzę.
Ale byk wcale nie był martwy. Z żądzą zemsty w oczach zaszarżował. Matador na widok kilkutonowego potwora zaczął uciekać, wystawiając bykowi na cel swoje siedzenie.
Rozjuszone zwierzę wzięło na rogi pośladki nieszczęsnego mężczyzny. Wyglądało to okropnie! Publiczność wstrzymała oddech, przekonana, że Chaves zginął stratowany.
Kiedy matador wstał i pokazał, że nic mu nie jest, rozległo się westchnienie ulgi, a potem salwy śmiechu. Upokorzony mężczyzna z przebitym pośladkiem trafił do szpitala, gdzie dochodzi do siebie.