Cierpiący na chorobę dwubiegunową Saheed Vassell (34 l.) włóczył się po okolicach Utica Avenue i Empire Boulevard w Crown Heights. Jak opisywali świadkowie, mówił coś pod nosem i wymachiwał czymś, co przypominało broń. Kilka zaniepokojonych osób zaalarmowało policję. Na jednym z filmów zarejestrowanych przez kamerę monitoringu widać, jak Vassell mierzy do ludzi stojących na przystanku autobusowym. Do akcji ruszyło czterech policjantów: trzech w cywilu i jeden mundurowy. Według NYPD wszelkie negocjacje z napastnikiem nie przyniosły skutku. Mężczyzna nie reagował na wezwania, by rzucił broń. Policjanci zaczęli strzelać. W sumie oddali dziesięć strzałów. Napastnik nie przeżył. Broń, którą straszył ludzi, okazała się metalową rurą.
Wieść o śmierci 34-latka w zaledwie kilkanaście minut sprowadziła na miejsce zajścia blisko 200 osób. Policja zabezpieczająca okolicę musiała ściągnąć posiłki, by opanować niekryjący niezadowolenia tłum. Mieszkańcy Crown Heights uważają, że strzały były niepotrzebne. - Wszyscy go tu znali. Chodził i gadał do siebie. Nikomu nic nie zrobił - mówią. Lokalni aktywiści już skrzykują się na protesty przeciwko brutalności policji.