Do katastrofy doszło na torach w Dupont, 50 mil od Seattle, skąd wyjechał skład Amtrak. Gdy wjechał na wiadukt biegnący nad ruchliwą autostradą, część wagonów nagle wypadła z torów i runęła w dół. Według lokalnych służb ratunkowych i policji do tej pory potwierdzono zgon trzech pasażerów pociągu. Około 70 osób przewieziono do pobliskich szpitali. Stan 10 jest krytyczny. Wszystkie ofiary znajdowały się na pokładzie pociągu. Cudem nie ucierpiał żaden z pasażerów aut na autostradzie, mimo że wagony spadły na pięć samochodów i dwie półciężarówki.
Do poniedziałkowej katastrofy doszło podczas "dziewiczego rejsu" świeżo wyremontowaną trasą. Jadący do Portland w Oregonie Amtrak miał pokonać ją po raz pierwszy po przystosowaniu torów do potrzeb szybkich połączeń. Uruchomiono je mimo ostrzeżeń władz lokalnych, że może być to bardzo niebezpieczne. Jak widać, mieli rację. Co więcej, jak już potwierdzili inspektorzy federalnej agencji NTSB, pociąg jechał z niemal trzy razy większą prędkością niż dozwolona na tym odcinku.