Z ustaleń śledczych wynika, że Joshua Perez (26 l.) podróżował w niedzielę razem z sześciomiesięczną córeczką, która siedziała w spacerówce. Miał wsiąść do metra na stacji 110 Street na Upper East Side i wrócić do domu na Bronks. Tak przynajmniej mu się wydawało. Okazało się, że wsiadł do wagonu sam, zostawiając dziecko na peronie. - Kompletnie odleciałem. Obudziłem się sam w pociągu na Brooklynie, na President St. Station na Crown Heights. Nie mam pojęcia ,co się wydarzyło - tłumaczył już po zatrzymaniu policjantom. Zeznał też, że wracał do domu z matką dziecka od znajomych, ale pokłócili się po drodze i rozstali. Po przebudzeniu miał też zadzwonić do matki dziewczynki z pytaniem, kto ma dziecko.
Na całe szczęście porzuconym maluszkiem zainteresowali się pasażerowie i wezwali policję. To samo zrobili też rodzice. Oficerowie szybko połączyli oba zgłoszenia. Niemowlak porzucony na stacji trafił do New York-Presbyterian Weill Cornell Medical Centerm, gdzie czekała na niego matka. Nic mu nie jest.
Ojciec został aresztowany. Śledczy sprawdzają, co odebrało mu pamięć. Sprawę bada też Wydział ds. Dzieci.