"Zielone ludziki" - tak od czasów ataku na ukraiński Donbas i zajęcia Krymu określa się żołnierzy, którzy udają, ze żołnierzami wcale nie są, ale toczą wojnę, a ten rodzaj wojny określa się jako hybrydowy. W Donbasie Rosjanie nie walczyli otwarcie, tylko wysyłali swoje służby i swoje wojska bez jednoznacznie identyfikujących ich znaków, takich jak konkretne mundury czy symbole. Czy "zielone ludziki" przeniosą się teraz na Białoruś?
Może tak być, ponieważ w sieci pojawiły się nagrania pokazujące charakterystyczne dla Gwardii Narodowej ciężarówki, które zmierzają z Sankt Petersburga oraz z Moskwy w stronę granicy z Białorusią. Ciężarówki nie mają oznaczeń ani tablic rejestracyjnych, które jednoznacznie wskazywałyby na to, że należą do rosyjskiej armii. Czy to jest właśnie pomoc obiecana Łukaszence przez Kreml? Eksperci są w tej sprawie podzieleni. Jedni wierzą w to, że Putinowi taki ruch by się opłacił, inni wskazują na brak wyraźnego interesu Rosji w tego typu działaniach. Zdobycie Krymu miało wielkie znaczenie strategiczne, pomoc Łukaszence może nie być Putinowi potrzebna.