Kupiła w sklepie rybę i zjadła ją na obiad. Potem 40-letnia Laura poczuła się źle. Po miesiącu amputowano jej ręce i nogi
W jednej chwili życie tej kobiety zamieniło się w koszmar z niewiarygodnego powodu! Na stronie Go Fund Me, gdzie ludzie z całego świata organizują zbiórki pieniędzy na rzecz potrzebujących, pojawiła się wstrząsająca historia 40-latki z San Jose w Stanach Zjednoczonych. O sprawie informują też między innymi Fox News czy Daily Star. Co się wydarzyło? Coś, czego nie sposób było przewidzieć! Laura Barajas (40 l.) z Kalifornii, zupełnie zdrowa matka 6-letniego chłopca, pewnego dnia kupiła w supermarkecie rybę na obiad. Była to tilapia. Ryba była surowa, więc kobieta ugotowała ją i zjadła. Absolutnie nie podejrzewała, jakie konsekwencje będzie mieć fakt, iż posiłek był nieco niedogotowany. Po paru dniach poczuła się źle. A potem tak fatalnie, że trafiła do szpitala. Po paru dniach od zjedzenia feralnej tilapii Laura Barajas leżała pod respiratorem, walcząc o życie.
"Jej palce były czarne, jej stopy były czarne, jej dolna warga była czarna"
Trudno było w niej rozpoznać kobietę, którą była tak niedawno. "Wprowadzono ją w śpiączkę farmakologiczną. Jej palce były czarne, jej stopy były czarne, jej dolna warga była czarna. Miała sepsę i jej nerki przestawały działać" - pisze przyjaciółka Laury na stronie Go Fund Me. Lekarze stwierdzili, że sepsę wywołała bakteria Vibrio Vulnificus, pojawiająca się niekiedy w surowych rybach i owocach morza. Niestety, by ratować życie 40-latki, po miesiącu od zjedzenia feralnego obiadu lekarze musieli przeprowadzić u niej czterokończynową amputację. Co robić, by nie spotkało nas to samo? Ekspertka ds. chorób zakaźnych cytowana przez Daily Star mówi, jak można zakazić się taką bakterią: "Sposoby zarażenia tą bakterią to po pierwsze, zjedzenie czegoś, co jest nią skażone, a po drugie, wystawienie skaleczenia lub tatuażu na działanie wody, w której ta bakteria życie" - powiedziała dr Natasha Spottiswoode.