To miał być piękny dzień spędzony na nartach w ośrodku South Lake Tahoe w Kalifornii. Hiszpańska turystyka Monica Laso w czwartek, 25 stycznia, jeździła tam na nartach z przyjaciółmi, gdy nagle poczuła, że jest zmęczona i ma już dość. Zapytała pracownika obsługi stoku o drogę do gondoli, która zabierze ją na dół. Wsiadła do środka i zaczęła zjeżdżać, jednak chwilę później wyciąg się zatrzymał, a ona utknęła w wagoniku. Nie miała przy sobie telefonu, nie mogła więc nikogo powiadomić o tym, co się stało. Zaczęła więc wzywać pomocy. "Krzyczałam rozpaczliwie, głośno, tak długo, aż straciłam głos" - mówiła po wszystkim.
Kalifornia. 15 godzin krzyczała o pomoc
Jej przyjaciele, zaniepokojeni, że nie mają z nią kontaktu, zgłosili jej zaginięcie w biurze szeryfa hrabstwa El Dorado. Jednak zanim nadeszła pomoc, Laso spędziła w gondoli całą noc - w sumie ponad 15 godzin. Jak podaje BBC, według danych National Weather Service temperatura na tym obszarze w nocy oscylowała w granicach minus dwudziestu stopni. Kobieta powiedziała, że rozgrzewała się, pocierając dłonie i stopy.
Koszmar w Kalifornii. Utknęła w kolejce linowej
Służby dotarły do niej w piątek, 26 stycznia, około godz. 8.30 rano. Była wyziębiona, na szczęście jednak nic się jej nie stało. Została przebadana i wypuszczona do domu. "Jak wynika z informacji na stronie internetowej ośrodka, kolejka gondolowa, którą zjeżdżała Hiszpanka, a która kursuje na trasie liczącej ok. 3,5 km, jeździ zwykle w godzinach 9-16" - podaje BBC. Nie jest więc jasne, dlaczego pracownik obsługi wpuścił ją do wagonika i dlaczego kolejka została włączona. Trwa dochodzenie w tej sprawie.