Uruchomienie gorącej linii ogłosiła Janet Napolitano (54 l.), szefowa Departamentu Bezpieczeństwa Kraju (DHS), pod który podlega ICE (Immigration and Customs Enforcement). Telefony odbierają pracownicy ICE, którzy znają dobrze przepisy i mogą fachowo udzielić odpowiedzi na pytania związane z deportacją i prawami zatrzymanych. Władze zachęcają do korzystania z numeru w szczególności osoby, które są świadkami przestępstw lub ich ofiarami.
Do dyspozycji imigrantów są też tłumacze z kilku języków. Niestety, nie ma wśród nich polskiego. Rząd zdecydował się na ten krok, bo coraz więcej spraw imigracyjnych usiłują regulować władze lokalne - przede wszystkim stanowe, ale także i miejskie. Stoi to w sprzeczności z zakresem kompetencji poszczególnych poziomów władz. Sprawy imigracyjne są bowiem domeną federalną i rząd nie zamierza z tego zrezygnować. W kilku przypadkach ustawy stanowe (jak np. w Arizonie i Alabamie) zostały zaskarżone do sądu przez rząd federalny.
Niedawno sąd zabronił np. szeryfowi Joe Arpaio z Phoenix zatrzymywania z samego tylko podejrzenia o brak legalnego statusu. Szeryf ten jest znany z bezwzględnego podejścia do nielegalnych i zapełniania aresztu zatrzymanymi przy okazji drobnych nawet wykroczeń. Zarzucano mu także profilowanie rasowe i aresztowania „za wygląd”. Z tego powodu kilka razy doszło do zatrzymań obywateli amerykańskich, którzy zostali potraktowani jak nielegalni imigranci, bo nie mieli dokumentów potwierdzających obywatelstwo.
Rząd federalny uważa taką sytuację za niedopuszczalną. Jeśli więc dojdzie już do zatrzymania, warto pamiętać, że nikt w Stanach - także i nielegalni imigranci - nie jest pozbawiony praw. Jednocześnie rząd wydał polecenie władzom lokalnym, by wręczały zatrzymanym imigrantom ulotkę informującą ich, że mogą być przetrzymywani najdłużej przez 48 godzin, a następnie będą przekazani w ręce ICE. Jeśli tak się nie stanie, to powinni zostać zwolnieni i mają prawo się tego domagać.