Sprawa jest o tyle skomplikowana, że pani minister w podróż do Hiszpanii wybrała się samolotem. Skąd zatem na riwierze wzięła się jej służbowa limuzyna? Otóż okazało się, że minister zdrowia ma zaplanowane również spotkania służbowe i potrzebny jej będzie samochód. Zamiast zwrócić się do ambasady, Ulla Schmidt wezwała swojego kierowcę, który przebył 2400 kilometrów (z Berlina do Barcelony).
Sprawa zapewne nie wyszłaby na światło dzienne, gdyby nie nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Flagowa limuzyna mercedesa rzuciła się w oczy złodziejom, którzy najpierw włamali się do pokoju hotelowego szofera i ukradli kluczyki, a następnie odjechali rządowym samochodem i... do tej pory nie udało się ich zlokalizować.
Gdy informacja o tym, jak minister zdrowia dysponuje służbowym pojazdem, dotarła do Niemiec, rozpętała się burza. Opozycja żąda dymisji Ulli Schmidt i zwrotu wszystkich kosztów przejazdu do Hiszpanii.
A co na to sama zainteresowana? Twierdzi, że służbową limuzynę ma - zgodnie z prawem - do dyspozycji zawsze, koszty prywatnych podróży odda co do centa, a cała afera to "teatr w sezonie ogórkowym".
Złodzieje zdekonspirowali niemiecką minister
2009-07-28
14:40
U naszych zachodnich sąsiadów wybuchła wielka afera z minister zdrowia w roli głównej. Okazało się, że Ulla Schmidt na prywatne wakacje zabrała służbową limuzynę. Pech chciał, że nowy mercedes klasy S spodobał się hiszpańskim złodziejom.