Umarła najstarsza osoba na świecie. Miała 128 lat
Johanna Mazibuko dorastała na farmie kukurydzy, ale nigdy nie chodziła do szkoły i nie umiała czytać, ani pisać. Jak szczegółowo opisuje "The Sun", kobieta mieszkająca w Jouberton w Republice Południowej Afryki, była jedną z dwanaściorga rodzeństwa, z którego wciąż żyją jeszcze trzy osoby. "Wyszła za mąż za starszego wdowca Stawana Mazibuko i doczekała się siedmiorga dzieci oraz ponad 50 wnucząt i prawnucząt". Przeżyła dwie wojny światowe, grypę hiszpankę, a nawet pandemię koronawirusa.
Nie żyje najstarsza kobieta świata. "Świat mnie zmęczył"
W ubiegłym roku, gdy kończyła 128 lat, staruszka udzieliła wywiadu, w którym wyraziła zdumienie tym, że nadal żyje. "Dlaczego wciąż tu jestem? Ludzie wokół mnie umierają. Kiedy umrę? Ile można? Świat mnie zmęczył, bo siedzę i nic nie robię" - mówiła. Zgodnie z relacją jej synowej Thandiwe Wesinyany, 14 lutego tego roku kobieta trafiła do szpitala, ponieważ przeszła udar. Do domu została wypisana 28 lutego. 3 marca zmarła w swoim domu. Zostanie pochowana w najbliższą sobotę. Wszyscy straciliśmy ukochaną matkę, babcię, prababcię, uwielbialiśmy być razem, pić herbatę, modlić się i rozmawiać" - mówią jej bliscy.