"Ukrainiec! Wszystkie twoje dane osobowe zostały przesłane do wspólnej sieci. Wszystkie dane na komputerze są niszczone, nie można ich odzyskać. Wszystkie informacje o tobie stały się publiczne, bój się i czekaj na najgorsze. To za twoją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Za Wołyń, za OUN UPA, Galicję, Polesie i za tereny historyczne" - takie oświadczenie w nocy z czwartku na piątek pojawiło się na ukraińskich stronach rządowych po zmasowanym ataku hakerskim. Opublikowano je w trzech językach - po ukraińsku, rosyjsku oraz właśnie po polsku. Atak wirtualnych włamywaczy potwierdziło oficjalnie MSZ Ukrainy. "Jest za wcześnie, by wyciągać wnioski, ale mamy długą historię rosyjskich ataków wobec Ukrainy" - mówi rzecznik MSZ w Kijowie Ołeh Nikołenko cytowany przez Agencję Reutera.
NIE PRZEGAP: Mocne żądania Rosji! Chodzi także o Polskę. Jest odpowiedź NATO
NIE PRZEGAP: Donald Trump powiedział, co myśli o szczepieniach! Padły mocne słowa
"Wskutek masowego ataku hakerskiego strony MSZ i szeregu innych państwowych organów tymczasowo nie działają. Nasi specjaliści pracują nad przywróceniem działania systemów" - dodaje na Twitterze. Strony, które zostały przejęte przez hakerów i nie działają to witryny internetowe MSZ, ministerstwa oświaty, państwowej służby ds. sytuacji nadzwyczajnych, rządu, ministerstwa energetyki. Przejęto także rządową aplikację Dija służącą do posługiwania się dokumentami w formie cyfrowej. "Według naszych informacji nie doszło do wycieku danych osobowych" - twierdzi Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Dostęp do stron jest stopniowo przywracany.