Atak na Kijów i Charków. Pięć ofiar śmiertelnych, czterdziestu rannych. Odłamki rakiet Putina spadły także w rejonie Buczy
Kolejny brutalny atak rosyjskiej armii w wojnie na Ukrainie. Dziś, 23 stycznia rano syreny zawyły w Kijowie i w Charkowie. Ludzie uciekali do schronów, w stolicy chowali się jak zwykle również w metrze. W Kijowie obrona powietrzna strącała rakiety, a odłamki spadły w trzech dzielnicach. „Jedna osoba zginęła, są poszkodowani cywile. Uszkodzone zostały dwa budynki wielokondygnacyjne, prywatny dom i samochody” – głosi komunikat władz stolicy. Poważnie uszkodzony został blok mieszkalny w Charkowie. Zdjęcia i filmy pokazują oderwaną ścianę, odsłaniającą zniszczone mieszkania. „Ratownicy badają uszkodzone budynki, oczyszczają gruzy. W miejscach uderzeń działają psycholodzy. Policyjni śledczy rzetelnie dokumentują zbrodnie” - pisze ukraińskie ministerstwo spraw wewnętrznych na Telegramie.
MSW Ukrainy: "Oto prawdziwe zamiary Rosji: codzienny terror wobec cywilów”
Tragiczny bilans zmasowanych rosyjskich ataków na Kijów i Charków to pięć ofiar śmiertelnych i 40 rannych. Więcej poszkodowanych jest w Charkowie. Tam zginęły 3 osoby, 30 odniosło obrażenia. Odłamki trafiły także w rejon Buczy, gdzie na początku wojny na Ukrainie doszło do masakry ludności cywilnej. „Kolejny atak terrorystów, który zabrał życie i pozostawił ludzi bez schronienia. Oto prawdziwe zamiary Rosji: codzienny terror wobec cywilów” – podsumowuje działania Rosji MSW Ukrainy.