Amerykanin na okrutny i wręcz nieludzki pomysł oznaczania dzieci wpadł, gdy rozwodził się z żoną. Ojciec sadysta rozgrzanym żelastwem wypalał na ciałach swoich pociech skrót "SK", który miał oznaczać "dzieci Seamandsa".
Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Dzieci podpaliły blok, jeden z lokatorów trafił do szpitala
- Chciałem, żeby nasza rodzina się w ten sposób zbliżyła - rozbrajająco wyznał przed sądem. Była żona Seamandsa, kiedy odkryła potworne ropiejące blizny na klatce piersiowej młodszego syna, ramieniu starszego i nodze córki, natychmiast wezwała policję. Amerykanin trafił do aresztu, a potem przed sąd. Nie spotkała go jednak zasłużona kara, bo wszystkie dzieci zeznały, że same zgodziły się na wypalanie i że są dumne z noszenia takich blizn.