Znamy już lepiej przebieg wydarzeń nocy z 1 na 2 maja. Do miasta Abbottabad, położonego 60 kilometrów na północ od stolicy Pakistanu, nadleciały cztery helikoptery. Na pokładzie maszyn było 79 komandosów i pies. Ich celem był trzypiętrowy dom położony na końcu ślepej ulicy, ogrodzony pięciometrowym murem z drutem kolczastym. To właśnie tam od niemal 6 lat ukrywał się bin Laden.
Przeczytaj koniecznie: Mustafa Alani: Nikt nie jest w stanie zastąpić bin Ladena
Z przecieków wiadomo, że Amerykanie byli zaskoczeni słabą ochroną przywódcy al Kaidy. Żołnierze z elitarnej jednostki Navy Seals po wylądowaniu na trawniku rezydencji nie mieli problemów z uporaniem się z kilkoma wartownikami. Do budynku wpadło kilkunastu komandosów. Reszta czekała w pogotowiu w helikopterach, gotowa do ataku w razie jakiegoś niepowodzenia. Kilka minut później superoddział był już na trzecim piętrze willi. To właśnie tam znajdowała się sypialnia szefa al Kaidy. Bin Laden prawdopodobnie już spał, było ok. 1.30 w nocy. Pobudka, jaką zgotowali mu Amerykanie, musiała być dla niego nie lada zaskoczeniem.
Kiedy do pokoju weszli komandosi, w ich stronę rzuciła się najmłodsza żona bin Ladena, która swoim ciałem próbowała osłonić męża przed kulami. Kobieta została postrzelona w nogę, ale przeżyła. Wcześniej Biały Dom podawał, że zginęła. Bin Laden – jak podali Amerykanie – stawiał opór, dlatego musiał zostać zlikwidowany. Komandosi mieli rozkaz pojmania terrorysty, ale tylko jeśli wyraźnie się podda. A to znaczy, że musiałby być zupełnie nagi, by żołnierze mieli pewność, że nie ma przy sobie broni. Pakistańska gazeta „The News” podała, że świadkiem śmierci bin Ladena była jego 12-letnia córka.
Patrz też: Al Kaida odpali bombę atomową? Komentarze po ZABICIU Osamy bin Ladena
Wiadomo też, że terrorysta do końca wydawał członkom al Kaidy rozkazy atakowania Stanów Zjednoczonych.