Jak ta zmysłowa piękność wytrzyma sama przez długich 10 lat?! Niestety, właśnie taki straszny los może spotkać Carlę Bruni. Bo jej mąż Nicolas Sarkozy stanął przed sądem oskarżony o korupcję i grozi mu taka własnie kara. A przecież była pierwsza dama nie kryła namiętności, jaka ich połączyła. "Mój Raymond jest jak pistolet, jego ciało jest jak bomba atomowa" - śpiewała na płycie "Little french songs". Raymond to znane przezwisko Sarkoziego. To nie wszystko! "Jest mężczyzną, który pozwala mi stać się w jeszcze większym stopniu kobietą, to była miłość od pierwszego wejrzenia, jak uderzenie pioruna" - mówiła w wywiadzie dla "Oggi". Ale teraz koniec uniesień! Do tego Sarkozy zapłaci zapewne 5 milionów zlotych grzywny, co dodatkowo przysporzy pięknej Carli zmartwień.
O co dokładnie chodzi w sprawie Sarkoziego? Jak na ironię wszystko zaczeło się w 2007 roku, tym samym, w którym prezydent poznał Carlę Bruni i wziął z nią ślub. Tuż przed wyborami według prokuratury nielegalnie przyjął pieniądze na swoją kampanię od miliarderki Liliane Bettencourt i libijskiego dyktatora Muammara al-Kaddafiego. Miał powoływać się też na wpływy, chcąc uzyskać od jednego z sędziów informacje na temat toku śledztwa w tej sprawie. Obiecywał mu stanowisko w Monako. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, kiedy Sarkozy zorientował się, że jego rozmowy są podsłuchiwane, choć korzystał ze specjalnej linii telefonicznej zarejestrowanej na nazwisko znajomego. Na ławie oskarżonych zasiadają także ów sędzia i prawnik byłego prezydenta. Sarkozy nie przyznaje się do winy. Wczoraj stawił się w sądzie. Jednak sędzia odroczyła pierwszą rozprawę do czwartku w związku z nie stawieniem się jednego z oskarżonych, sędziego. Powołał się on na swój zły stan zdrowia i obawę przed koronawirusem...