Sytuacja wokół Ukrainy zaognia się. W Donbasie słychać strzały, prorosyjscy separatyści i armia ukraińska przerzucają się wzajemnymi oskarżeniami o łamanie rozejmu i używanie broni zakazanej w porozumieniach mińskich dotyczących pokoju na wschodzie kraju. Wczoraj świat obiegły zdjęcia ostrzelanego przedszkola w Stanicy Ługańskiej, które dosięgnęły pociski moździerzowe. Ranne zostały tam dwie osoby - pracownicy placówki. Czy to początek rosyjskich prowokacji, przed jakimi ostrzegają Stany Zjednoczone? Rosja zaprzecza, by coś takiego szykowała, ale USA wysuwa coraz poważniejsze oskarżenia. Sekretarz stanu USA Antony Blinken podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ stwierdził, że Rosja przygotowuje "operację pod fałszywą flagą", by mieć pretekst do inwazji na Ukrainę.
NIE PRZEGAP: Rosja odpowiada USA. "Będziemy zmuszeni użyć środków militarnych"
NIE PRZEGAP: Wojna na Ukrainie. USA ostrzegają przed atakiem chemicznym. [RELACJA NA ŻYWO]
"To mógłby być sfabrykowany atak bombowy w Rosji, udawane odnalezienie masowego grobu, udawany atak drona na ludność cywilną lub pozorowany - lub nawet prawdziwy - atak bronią chemiczną" - powiedział Blinken. Co na to Rosja? Prowadzący posiedzenie wiceszef rosyjskiego MSZ Siergiej Wierszynin zareagował w ostrych słowach. "Koledzy, chciałbym wreszcie was prosić o to, byście nie ulegali pokusie popisywania się przed kamerami i nie robili cyrku z tego spotkania, przedstawiając bezpodstawne oskarżenia, które głoszą, że Rosja zaatakuje Ukrainę" - powiedział przedstawiciel Rosji, stanowczo odrzucając amerykańskie oskarżenia.