Jak donosi "The Independent" amerykańska nauczycielka przyjechała do pracy samochodem, w którym znajdowała się też jej malutka córeczka. Kobieta zapomniała o maleństwie, zatrzasnęła drzwi od samochodu i pomaszerowała do pracy. Dziecko siedziało w dusznym samochodzie od godz. 7:30 do 15:15, bo matka wróciła do auta dopiero po skończonych lekcjach. Wtedy zauważyła, że dziecko nie żyje. Temperatura na zewnątrz, gdy niemowlak przebywał w samochodzie, wynosiła 28 stopni Celsjusza. Szacuje się, że w aucie mogła dojść nawet do 77 stopni! Wyjaśnianiem sprawy zajęła się policja.
Zobacz: Co się stało w Rakowiskach? Szczegóły zbrodni [BRUTALNY OPIS]