Zostawiła półtoraroczną córkę samą w domu na 10 dni i poleciała na wakacje na plaży. Dziecko umarło z głodu i odwodnienia w brudnych pieluchach
"Czas, którym się cieszysz, to czas przeżyty naprawdę. To najlepsze wakacje mojego życia!" – tak pisała w mediach społecznościowych Kristel Candelario (32 l.) z amerykańskiego stanu Ohio. Kobieta zwiedzała słoneczne Portoryko i spacerowała po plażach, wcześniej odwiedzała Detroit. Na zdjęciach jest uśmiechnięta i radosna, nic nie wskazuje na to, by miała jakiekolwiek zmartwienie. Teraz aż trudno uwierzyć, że w tym samym czasie jej córeczka umierała z głodu i pragnienia we własnych odchodach. Bo wylatując na 10-dniowe wakacje, 32-latka nie zapewniła dziecku absolutnie żadnej opieki. Po prostu zostawiła 16-miesięczną Jailyn w kojcu i wyszła z domu na lotnisko. Myślała, że dziecko wytrzyma tyle czasu bez wody i jedzenia? Chciała, by umarło? To wyjaśni śledztwo.
Prokurator: "Ta sprawa jest jedną z tych naprawdę niewyobrażalnych, która pozostanie w mojej pamięci przez wiele lat"
Kiedy Kristel Candelario wróciła do mieszkania w Cleveland, dziecko już nie żyło. Gdy kobieta zorientowała się, że córka nie oddycha, zadzwoniła na numer alarmowy. Jak podaje policja w oświadczeniu cytowanym m.in. przez New York Post, Jailyn leżała na stosie składającym się "z brudnych koców i wyściółki, nasyconych moczem i kałem". Sekcja zwłok wykazała, że dziewczynka umarła z głodu i odwodnienia. Matka została aresztowana. Przyznała się do tak zwanego morderstwa kwalifikowanego i narażenia dziecka na niebezpieczeństwo. "Ta sprawa jest jedną z tych naprawdę niewyobrażalnych, która pozostanie w mojej pamięci przez wiele lat" – powiedział prokurator hrabstwa Cuyahoga Michael O’Malley. 18 marca kobieta usłyszy wyrok, grozi jej dożywocie.