Dla pana Sławomira Krajęty-Szaguna (42 l.), najważniejsze było bezpieczeństwo rodziny. Dlatego bez chwili wahania w małej miejscowości pod Kairem zostawił cały dorobek życia i razem z żoną Małgorzatą (39 l.) i synem Piotrem (17 l.) uciekł z pogrążonego w chaosie Egiptu.
Patrz też: John R. Bradley: Egipt czeka powtórka z Iranu
- Zostawiliśmy w Egipcie wszystko: mieszkanie, firmę, samochody - płacze Małgorzata, która razem ze wspólniczkami prowadziła salon kosmetyczny. Cała rodzina zdecydowała się na natychmiastową ewakuację z Kairu podstawionym przez LOT samolotem. - Ulice są pozamykane, panuje kompletny chaos, a na ulicach grasują bandyci. Trzy noce nie spaliśmy, bo baliśmy się o swoje życie - relacjonuje pani Małgorzata.
Teraz cała rodzina nie ma już nic. Cztery walizki i bagaż podręczny - to wszystko co im zostało. - Nie wiem, co my teraz zrobimy. Tam został cały dorobek naszego życia! - mówi załamany Sławomir.