Szok! Zakład pogrzebowy udawał, że chowa zmarłych, ciała upychał w zamrażarce. Jedna z wdów dostała fałszywy naszyjnik "z prochów męża"
Aż 35 rodzin przeżywa niewyobrażalny koszmar! A wszystko przez pazernych właścicieli domu pogrzebowego w Hull w Wielkiej Brytanii. Policja zrobiła parę dni temu nalot na zakład po otrzymaniu informacji o tym, że mogą tam być w niewłaściwy sposób przechowywane zwłoki ludzkie. Rzeczywiście, na miejscu odkryto 35 ciał poupychanych w zamrażarce. Wszystko wskazuje na to, że są to szczątki osób, które miały być skremowane i pochowane, ale nie zrobione tego, zatajając przed rodzinami całą sprawę - najprawdopodobniej po to, by zgarnąć pieniądze, ale nie ponieść kosztów kremacji, zaś w niektórych przypadkach nawet przerobienia prochów na specjalne kryształy do pamiątkowych naszyjników dla najbliższych. Dwie osoby – 46-letni mężczyzna i 23-letnia kobieta – zostały aresztowane pod zarzutem utrudniania legalnego i godnego pochówku, składania fałszywych zeznań oraz oszustwa polegającego na nadużyciu stanowiska. Zostali oni zwolnieni za kaucją, a nad sprawą pracuje aż 120 policjantów ze względu na skalę procederu.
„Zapłacili sporo pieniędzy, aby prochy zamieniły się w kryształową biżuterię. Ale teraz dowiedzieli się, że nie poddano go kremacji
W rozmowie z The Telegraph znajomy jednej ze zrozpaczonych wdów z East Yorkshire powiedział: „Zapłacili sporo pieniędzy, aby prochy zamieniły się w kryształową biżuterię dla wdowy, córki i wnuczki po nim, aby mogły je nosić, aby upamiętnić go. Ale teraz dowiedzieli się, że nie poddano go kremacji i przez cały ten czas leżał w zamrażarce. Wdowa jest zrozpaczona. Rodzina myślała, że ma jego szczątki, a teraz pyta: „Jeśli to nie on, to kto To?'". Jak dodaje mężczyzna, wdowa będzie musiała zidentyfikować ciało męża porzucone w zamrażarce i na nowo przeżywać żałobę. Tragedię z powodu tej samej afery przeżywa także Louisa Millington. Jak opowiada dla Sky News, była pewna, że skremowała swojego męża Carla w listopadzie zeszłego roku. Teraz okazuje się, że w gruncie rzeczy nie wiadomo, co stało się ze zwłokami jej najbliższej osoby. "To jak zanurzyć się w bagnie. Nie mogę płakać, nie mogę się złościć. Po prostu czuję się odrętwiała" - mówi załamana kobieta.