Zrobiliście na mnie ogromne wrażenie

2012-06-29 19:43

Rozmawiamy z Dawidem Jackiewiczem, członkiem Zarządu Głównego Prawa i Sprawiedliwości oraz prezesem Zarządu Okręgu tej partii we Wrocławiu. Poseł gościł w Chicago w ubiegły weekend i spotkał się z rodakami w parafii św. Trójcy i Bazylice św. Jacka. Do Chicago przybył na zaproszenie Polonii United.

Jakie wrażenia z wizyty?
– Przyznam, że byłem już w Stanach poprzednio kilka razy: na stażu oraz na zaproszenie Departamentu Stanu. Byłem w Waszyngtonie i w innych miejscach, ale wtedy nie miałem szansy spotkać się z Polonią. Teraz się udało i przyznam, że zrobiły one na mnie bardzo duże, pozytywne wrażenie.

Co konkretnie?
– Ogromnym zaskoczeniem było dla mnie to, że osoby, z którymi się spotkałem, choć mieszkają w Stanach od lat, bardzo przejmują się tym, co dzieje się w Polsce i są na bieżąco ze wszystkimi wydarzeniami politycznymi.  Na spotkaniach ze mną padały bardzo konkretne pytania – jak choćby o przyszłość wydobywania gazu łupkowego w Polsce.

Pytano też o katastrofę smoleńską?
– Muszę panią zaskoczyć: nie pytano mnie o to wcale. Za to Polonia bardzo interesowała się jak Prawo i Sprawiedliwość chce zwyciężyć  następne wyboru.

I jaka jest odpowiedź?
– Widzimy wyraźnie, że nasze dotychczasowe metody działania zawodzą. Polegały one na prowadzeniu debaty publicznej – czyli na tym, że Polacy podejmą decyzję na kogo głosować na podstawie wyboru lepszej oferty i lepszego programu politycznego, który dana partia ma do zaoferowania. Niestety, nie bardzo możemy przedstawić naszym rodakom ofertę programową naszej partii, bo jest nam w Polsce bardzo trudno przebić się do wyborców przez środki masowego przekazu. Dla przykładu powiem, że z moich konferencji prasowych czy konferencji moich kolegów, w mediach ukazują się tylko fragmenty. A do tego opatrzone ironicznymi i prześmiewczymi komentarzami. Na przykład na konferencji mówiłem o złożach naturalnych Polski i majątku narodowym, bezpieczeństwie energetycznym polski i sprzedaży spółek, a w prasie ukazuje się na ten temat jednozdaniowa notatka. Gdybym zaś na konferencji prasowej  powiedział na przykład, że w partii jest jakiś konflikt, lub że któryś z kolegów narozrabiał, natychmiast rozdzwoniliby się w tej sprawie dziennikarze i miałbym szansę na duży artykuł na ten temat. Skoro więc nie mamy w Polsce równowagi medialnej, PiS czeka przed wyborami bardzo ciężka, trzyletnia praca. Prezes Jarosław Kaczyński zlecił nam jeżdżenie w teren i spotykanie się z ludźmi.

Czy w Chicago padały pytania na temat zagadkowej śmierci generała Sławomira Petelickiego?
– Tak, choć ja nie znałem osobiście generała i mogę wyrazić tylko moją prywatną opinię na ten temat. Uważam, że bardzo podejrzane jest to, iż w państwie znajdującym się w środku Europy, nazywającym się państwem demokratycznym i prawa, zdarza się szereg niewyjaśnionych samobójstw. Nawet ktoś ostatnio zażartował, że w Polsce grasuje seryjny samobójca. Generał Petelicki był przecież bardzo silny psychiczne, dowodził GROM-em i nagle po kilku słowach krytyki wobec obecnego rządu popełnił samobójstwo w bardzo niewyjaśnionych okolicznościach? Wcześniej popełnia je Andrzej Lepper. Przed samobójstwem Leppera popełniło samobójstwo jego 2 współpracowników, a także dyrektor kancelarii premiera Tuska. Zabił się też szyfrant. To wszystko bardzo dziwne. Instytucje prawne w Polsce są kompletnie bezradne wobec tych spraw i nie potrafią ich wyjaśnić. A klasycznym już przykładem niemocy jest katastrofa smoleńska, o której możemy napisać osobny wywiad. Na dzisiaj mamy coraz to nowsze przesłanki, że przyczyną tej katastrofy mógł być czynnik zewnętrzny, bo rząd nie podał żadnych dowodów aby to wykluczyć.

Skąd pan bierze siły do walki politycznej?
– Kłody, które nasi oponeci polityczni rzucają nam pod nogi, mnie jeszcze bardziej moblizują do działań. Jestem jeszcze młody i zdeterminowany. Jeśli nasi przeciwnicy myślą, że przez uniemożliwienie nam głoszenia swoich poglądów w mediach zastraszą nas lub zniechęcą, to zaznaczam, że się bardzo się mylą. Mnie to nakręca jeszcze bardziej, by walczyć i działać. I złości mnie, kiedy sobie pomyślę, że moi synowie, kiedy dorosną, mogą żyć w takiej rzeczywistości. Moje dzieci mają prawie 11 i 4 lata. I będę walczył, by żyli w innej w Polsce.

Kiedyś pan walczył o życie syna…
– Tak, to było straszne doświadczenie. Ale myślę, że na moim miejscu każdy by uczynił to samo. Dla mnie moja rodzina jest najważniejsza. 27 grudnia 2006 roku, nocą, moją żonę i naszego wówczas 5-letniego syna napadł pijany mężczyzna. Wezwałem policję, poprosiłem kierowcę autobusu, by zamknął drzwi, by tym samym przytrzymać napastnika. Czas mijał, pomoc nie nadchodziła. A napastnik zaatakował mnie. Broniłem się odpychając go od siebie. Wtedy upadł, doznając bardzo poważnej kontuzji na skutek której zmarł. Dla mnie ta sprawa na zawsze pozostanie osobistą tragedią. Mimo, że sprawa została umorzona, gdyż uznano że działałem w obronie koniecznej, to media i moi przeciwnicy lansowali teorię, że z mojej strony był to akt bandycki…


Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają