USA. 2-latek zaginął. Po dobie już nie żył
Ten koszmar rozegrał się na terenie hrabstwa Clinton w stanie Michigan. W poniedziałek (9 października) około godz. 14 do dyspozytora lokalnych służb wpłynęło zgłoszenie o zniknięciu dwuletniego Jermaina Jonesa. Jego nieobecność zgłosiła opiekunka, która miała się nim zajmować. Jak zeznała potem, na 10 minut poszła do łazienki, by wziąć prysznic, a gdy wróciła do pokoju, malucha już w nim nie było. Na nogi zostały postawione wszystkie służby, a w poszukiwaniach udział wzięło także około stu wolontariuszy.
Tragedia w USA. Z rzeki wyłowiono szczątki dziecka
Rodzina malucha obawiała się, że mógł paść ofiarą porwania, tak jak dziewięcioletnia Charlotte Sena, którą tydzień wcześniej szczęśliwie udało się odnaleźć. Dziewczynka była zamknięta w szafce kampera należącego do Craiga Rossa Jr. po tym, jak uprowadził ją z nowojorskiego parku. Zakrojone na wielką skalę poszukiwania 2-latka obejmowały między innymi przeczesywanie pobliskiej rzeki. "Jermaina szukały zespoły nurków i helikoptery policji stanowej. Do poszukiwań wykorzystano także drony i kamerę termowizyjną" - podaje "Mirror" powołując się na doniesienia amerykańskich portali. Niestety, w środę (11 października) wczesnym rankiem media podały, że dzień wcześniej po południu z rzeki Looking Glass wyłowiono szczątki dziecka. Trwa dochodzenie.