Magdalena J. przyjechała do Olbii 15 marca, gdzie razem z 44-letnim partnerem wynajęła apartament w hotelu Panorama. Włoska gazeta "La Nuova Sardegna" ustaliła, żw Polka i Włoch byli ze sobą od kilku lat. Na Sardynię przyjechali spędzić romantyczne chwile. Umilali sobie czas, pijąc wódkę i szampana. Zażywali także narkotyki. Około godziny 6.45 świadkowie słyszeli krzyki i awanturę z ich pokoju. Chwilę później nagie zwłoki Magdy J. znaleziono przed hotelem. Według gapiów Messina miał krzyczeć: "Dlaczego to zrobiłaś?". Wstępne oględziny ciała wskazują na to, że Polka zmarła ma skutek upadku z dużej wysokości. Śledczy znaleźli jednak na zwłokach Magdaleny obrażenia, które świadczą o tym, że przed śmiercią z kimś się szarpała. Ślady walki odkryto także u Messiny. Włoch twierdzi, że w chwili tragedii był w łazience. Przekonuje także, że Magdalena była "miłością jego życia".
Mężczyzna na razie nie usłyszał żadnych zarzutów. Włoska prokuratura prowadzi śledztwo pod kątem ewentualnego samobójstwa Magdaleny J. Prowadzone są także badania toksykologiczne.
Według miejscowych mediów Magda była w głębokiej depresji. Toksyczny związek miał doprowadzić ją na skrajnego załamania psychicznego.