Lewica idzie do wyborów z dwiema kandydatkami
Magdalena Biejat, wicemarszałkini Senatu, reprezentująca Lewicę, i Joanna Senyszyn, startująca jako kandydatka niezależna, przekroczyły wymagany próg 100 tysięcy podpisów poparcia. Tym samym obie wystartują w wyścigu o fotel prezydenta RP. Biejat może mówić o ogromnym sukcesie organizacyjnym. Dostarczono aż 419 tysięcy podpisów. Jak usłyszeliśmy, to znacznie więcej, niż sztab Lewicy zakładał na początku.
– Na konferencji prasowej podkreśliłam, że zebraliśmy 419 tysięcy podpisów. Dużo więcej, niż zakładaliśmy. Ludzie bardzo chętnie się podpisywali, sami angażowali się w zbiórki. Jestem im za to bardzo wdzięczna – powiedziała w rozmowie z „Super Expressem” Magdalena Biejat.
„Nie ma czegoś takiego jak stracony głos” – mówi Biejat
Kandydatka Lewicy podkreśla, że w pierwszej turze każdy powinien głosować zgodnie z własnym sumieniem i przekonaniami.
– Zachęcam wszystkich Polaków, by w pierwszej turze głosowali zgodnie ze swoimi przekonaniami – na ludzi, którzy naprawdę reprezentują ich interesy. Nikt nie wygra w pierwszej turze, pokazują to wszystkie sondaże, więc nie istnieje coś takiego jak ‘stracony głos’ - mówi nam wicemarszałkini.
– Można głosować z poczuciem bezpieczeństwa – przeciwko skrajnej prawicy, przeciwko fanatykom chcącym zakazywać aborcji nawet po gwałcie, przeciwko prywatyzacji ochrony zdrowia, a za Polską otwartą, sprawiedliwą i troszczącą się o swoich obywateli – dodała Biejat.
Senyszyn: „Ja złożyłam 150 tysięcy”
Joanna Senyszyn również złożyła podpisy i została formalnie zarejestrowana jako kandydatka. W rozmowie z nami tłumaczy, że choć wymagane było 100 tysięcy, to zawsze składa się więcej, bo część podpisów może zostać odrzucona przez PKW.
Justyna Klimasara odpowiada na insynuacje. Dostało się Żukowskiej
– To jest 100 tysięcy, ponieważ komisja rzeczywiście odrzuca część podpisów. Wszyscy starają się złożyć więcej. Ja też złożyłam 150 tysięcy – powiedziała „Super Expressowi” Senyszyn.
Dwie kobiety, dwa style, jeden cel: prezydentura
Biejat idzie do wyborów z ramienia nowej generacji polityczek lewicy. Mocno społeczna, zaangażowana, związana z ruchami miejskimi. Senyszyn to głos bardziej klasyczny, znana z ostrego języka, walki o świeckość państwa i bezkompromisowego feminizmu. Obie zbudowały wokół siebie krąg lojalnych wyborców. I obie deklarują, że nie zamierzają się wycofać.
Start dwóch lewicowych kandydatek w jednych wyborach prezydenckich to rzadkość. Czy mogą sobie nawzajem zaszkodzić? A może zmobilizują różne elektoraty?
Poniżej galeria zdjęć: Magdalena Biejat w programie "Dudek o polityce". Zapraszamy.
