W debacie kandydatów na prezydenta na trudne pytania dziennikarzy odpowiadali Marek Jakubiak, Joanna Senyszyn, Karol Nawrocki, Szymon Hołownia oraz Krzysztof Stanowski. Politycy pytani byli m. in. o kwestię wspólnej armii europejskiej w kontekście zagrożenia wojny z Rosją. Odpowiedź Stanowskiego na to pytanie odbiła się gromkim echem, z powodu jego odniesienia do ministry klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski.
– Był taki jeden dzień podczas tej kampanii wyborczej, kiedy Europa była militarną potęgą, był to dzień, kiedy Donald Tusk wybierał się do Londynu. Rano wygłosił przemówienie, że jesteśmy mocniejsi od Amerykanów i nakrywamy ich czapką. Ale potem poleciał do Londynu i mu powiedzieli, że to jednak nieprawda i się okazało, że jednak tacy mocni nie jesteśmy – rozpoczął przemówienie Krzysztof Stanowski.
– Więc ta europejska armia by się przydała, ale z drugiej strony słuchałem rano marszałka Hołowni w Radiu Zet i powiedział, że nie będzie żadnej wojny. Powiedział to wprost, twardo, w razie czego, generałowe mówią, żeby być gotowymi, minister obrony mówi, żeby mieć plecak ewakuacyjny pod ręką. Ale marszałek Hołownia powiedział „wojny nie będzie”. W takim razie, może my tego wojska w ogóle nie potrzebujemy – rozwiążmy całkowicie – stwierdził.
Stanowski podkreślił, że jeśli chodzi armię europejską, „już ponad 80 lat, jak nikt nas nie napadł”, więc jego zdaniem, to naprawdę długo – żeby teraz swoje bezpieczeństwo oddawać w obce ręce. – Trzeba być naprawdę szalonym, żeby uznać, że na taki outsourcing bezpieczeństwa to jest coś, na co poważny kraj może się zdobyć – mówił w debacie TV Republika.
– Żyjemy w kraju, z którym czasami mam wrażenie, że stanowiska w polskim rządzie są po prostu losowane. Ministrem obrony narodowej jest lekarz. Ministrem klimatu jest od pana Hołowni pani „Hennig-Klęska”, która jest nauczycielką! – podkreślił Krzysztof Stanowski.