Coraz więcej emocji wokół debaty w Końskich, zapowiadanej na piątkowy (11 kwietnia) wieczór. Początkowo mieli wziąć w niej udział Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki. Choć wydaje się, że wszystko jest już zorganizowane i dopięte na ostatni guzik, przed południem szef sztabu wyborczego Karola Nawrockiego przekazał, że decyzja o udziale kandydata PiS w starciu na wizji wciąż nie zapadła. "Uwaga! Dementuję pojawiające się w mediach informacje. Debata prezydencka w formule przedstawionej przez TVP, TVN i Polsat nie została przez nas zaakceptowana. Formuła tej debaty wyklucza miliony Polaków. Chcemy debaty 5 telewizji! Nikogo nie wykluczamy! Chcemy debaty fair play!". Podobnie wyraziła się w rozmowie z PAP rzeczniczka sztabu kandydata PiS, Emilia Wierzbicki. "Sprawa jest otwarta, cały czas obstajemy przy stanowisku, że pięć stacji telewizyjnych powinno wziąć udział w debacie kandydatów". Na razie nie ma reakcji ze strony Rafała Trzaskowskiego.
Wrze w sprawie debaty w Końskich. Jak to się skończy?
Debata, jaka miałaby się odbyć między dwoma kandydatami, wywołała oburzenie wśród polityków innych ugrupowań, którzy poczuli się ominięci i sprawę określają mianem "skandalu", czy też "cyrku". Jednym z najbardziej wzburzonych był Szymon Hołownia. W porannej rozmowie w Radiu Zet powiedział między innymi: "To cyrk, który pokazuje to, co będziemy mieli, jeśli wybierzemy jednego z nich". Dodał, że nie wybiera się do Końskich, bo "jeśli wychodzi dwóch kolegów i mówi »my jesteśmy kandydatami pierwszego sortu, cała reszta może sobie w poczekalni się potycać«, to mnie to nie interesuje". Wczesnym popołudniem jednak zmienił zdanie i ogłosił, że na debatę się wybiera. "Sytuacja się zmieniła. Nie pozwolę wykluczyć połowy Polski z wyborów. O ich wyniku mają rozstrzygać ludzie, nie kandydaci z TV na telefon. Telewizja publiczna ma obowiązek bronić zasad wolnych i uczciwych wyborów. Jadę dziś do Końskich, by wystąpić w debacie" - napisał na platformie X. Do Końskich wybierają się już także Magdalena Biejat i Adrian Zandberg.
Mentzen ogłasza: "Nie zrobię tego"
Głos w sprawie właśnie zabrał kandydat Konfederacji, Sławomir Mentzen. W obszernym wpisie w mediach społecznościowych wyjaśnił, że on nie ma zamiaru brać w niej udziału. Mimo że jest zachęcany. "Wiele osób namawia mnie, żebym zmienił plany i jechał dziś do Końskich. Nie zrobię tego. Jestem właśnie w Ustrzykach Dolnych, bardzo daleko od Końskich. Mam dziś spotkania w wyborcami w Ustrzykach Dolnych, Lesku, Brzozowie i Krośnie. Nie będę ich odwoływał i zawodził czekających tam na mnie ludzi, żeby jechać do Końskich i próbować wejść na debatę, na którą nie jestem zaproszony. Nie będę brał udziału w tym cyrku. Ale oczywiście nie dziwię się, że zamierzają tam jechać kandydaci, którzy nie startują na poważnie, tylko robią sobie jaja z tych wyborów, jak Stanowski, Biejat czy Hołownia. Ja startuję na poważnie. Zarówno Nawrocki jak i Trzaskowski nie chcą żadnej normalnej debaty. Jeden będzie stał sam na hali, drugi na Rynku w Końskich. Obaj będą twierdzili, że ten drugi jest tchórzem. Być może obaj wpuszczą jeszcze do siebie Hołownię, licząc na to, że trochę go tym podpromują, żeby mi zaszkodzić. Doskonale wszyscy wiedzą, że im obu zależy na tym, żebym nie zrobił dobrego wyniku. Trzaskowski wie, że jestem dla niego znacznie większym zagrożeniem w drugiej turze. Nawrocki boi się, czy w ogóle do tej drugiej tury wejdzie. Mają wspólny interes w tym, żebym do tej drugiej tury nie wszedł. Zniszczyłoby to nieodwracalnie system, który obie te duże partie budują w Polsce od 20 lat. A ja mam dosyć tego systemu. Kandyduję po to, żeby w Polsce w końcu coś się zmieniło. Jeżeli wejdę do drugiej tury, to jestem pewien, że ten system szlag trafi. Skończy się ciągłe polaryzowanie Polaków, prowadzenie wojny polsko-polskiej, na której traci Polska, a zyskują tylko dwie partie kosztem wszystkim Polaków" - napisał.
