To był straszny, mrożący krew w żyłach widok. Niemcy jak oszalali biegali po mazurskich lasach ze strzelbami w rękach. Gdy któryś tylko zobaczył zwierzę, to bez wahania strzelał. Byle zabić jak najwięcej bezbronnych istot. Myśliwi mieli ułatwione zadanie, bo do nagonki zaangażowali ponad 100 osób.
Zobacz koniecznie: Thomas Morgenstern miał DRAMATYCZNY WYPADEK - JEST WIDEO
Charakterystyczny szwargot mieszał się z hukami wystrzałów i jękami konających zwierząt. Zgodę na tę rzeź wydało miejscowe leśnictwo. Niemcy zapłacili za każde zastrzelone zwierzę, od 50 złotych za zająca do 2 tysięcy za jelenia.
- Takie polowanie to zwykłe bestialstwo - uważa Jacek Adamas (56 l.), ekolog, który zamieszkał w leśnych ostępach Mazur, żeby być bliżej pięknej przyrody. Teraz boi się, że piękne mazurskie lasy zostaną pozbawione zwierząt. A Mazury walczą przecież o miano 7 Cudu Natury...
CZYTAJ TEŻ: Kora wygrywa z chorobą! Wraca do pracy - pojawi się w Must be the music?
W nadleśnictwie nikt nie chce rozmawiać o niemieckiej rzezi. Takie polowanie nikogo nie dziwi zaś w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie. - W naszych lasach jest wysoki przyrost populacji zwierzyny, dlatego polowania, nawet zbiorowe i kilkudniowe, są dopuszczalne - usłyszeliśmy od leśników.
Innego zdania jest redaktor Andrzej Bober, znany dziennikarz telewizyjny i miłośnik mazurskiej przyrody. - Mazury są moim drugim domem od 40 lat, ale nigdy nie urządzano tam takich rzezi. To gospodarka rabunkowa. Z przerażeniem obserwuję, że w lasach coraz mniej zwierzyny.