Bezwładna brązowo-żółta sylwetka z wystającym kikutem zaciśniętej ludzkiej ręki, owinięta w ogrodzeniową siatkę – taki obraz przedstawia zdjęcie opublikowane wnajnowszym numerze miesięcznika „Policja 997”. Fotografia, zgodnie z podpisem, pochodzi z akt sprawy Olewnika i przedstawia zwłoki porwanegomężczyzny.
Przeczytaj koniecznie: Badania DNA potwierdzają - to były zwłoki Krzysztofa Olewnika
– To skandal! – oburza się Włodzimierz Olewnik (61 l.), ojciec zamordowanego, który o publikacji dowiedział się od nas. – Nie mogę uwierzyć, że ktoś mógł zrobić coś takiego. Przecież policja powinna bandytówłapać, anie gazetęwydawać. Co oni zrobili w sprawie mojego chłopaka? – pyta roztrzęsiony.
Gen. Andrzej Matejuk (57 l.), komendant główny policji, na widok tej publikacji wpadł w szał i natychmiast zażądał wyjaśnień. Publikacją w oficjalnym piśmie policji zszokowani są wszyscy funkcjonariusze.
– To coś niebywałego! Zrobiono świństwo rodzinie zamordowanego i postawiono w bardzo niezręcznej sytuacji wszystkich funkcjonariuszy, którzy zajmują się takimi sprawami, sugerując, że policja jest nieczuła na ludzkie nieszczęście – wścieka się oficer policji zWarszawy.
Wszyscy są zgodni:winnimuszą się znaleźć i ponieść karę. – Komendant główny polecił już wyjaśnić
wszystkie okoliczności związane z publikacją zdjęcia zwłok w tym magazynie – zapewnia podinsp.
Krzysztof Hajdas (45 l.) z Komendy Głównej Policji.
Przerażające nieprawidłowości >>>
Biuro Kontroli
KGP zajmie się tą sprawą. Na szybkich wynikach wewnątrzpolicyjnej
kontroli zależy też prokuraturze.Wiadomo, że osoba odpowiedzialna za
publikację zdjęcia może zostać ukarana
na drodze służbowej (od nagany po degradację czy nawet zwolnienie z pracy). Jednak jeśli zdjęcie
z akt sprawy ukazało się niezgodnie z prawem,winnego czekać mogą nawet 3 lata więzienia za przekroczenieuprawnień.
– Publikacja ta została na polecenie prokuratora krajowego przekazana do prokuratury Rejonowej w Warszawie, która podejmie decyzję o ewentualnym wszczęciu postępowania przygotowawczego dotyczącego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego – mówi Katarzyna Szeska z Ministerstwa Sprawiedliwości.
Tymczasem na jaw wychodzą kolejne nieprawidłowości dotyczące sprawy Olewnika. Okazuje się,
że w 2006 r., podczas identyfikacji zwłok porwanegomężczyzny, ktoś bez zgody prokuratury wszedł
do prosektorium i przebywał w nim ok. godziny. Cały czas też nie wiadomo, czy odnalezione
w2006 r. zwłoki rzeczywiście należą do Krzysztofa Olewnika. Wubiegłymtygodniu szczątki rzekomego
zamordowanego ekshumowano po tym, jak podważono wyniki poprzednich badań DNA. Nowych ekspertyz jeszcze nie ma.