– Możliwe, że będę już o tym wiedział w poniedziałek. Nie chcę ujawniać z kim w tej sprawie rozmawiałem w resorcie, by nie zapeszać. Powiem tylko, że rozmowy prowadziłem z wysokim urzędnikiem Ministerstwa Zdrowia – powiedział nam (2 stycznia) dr Bodnar. A co stanie się, jeśli odpowiedź resortu będzie negatywna? – Wtedy rozpocznę badania indywidualnie. Mam grupę specjalistów, m.in. pulmonologów, którzy gotowi są mi w nich pomóc. Mam własną bazę, rozpoczynam remont ośrodka w Przemysłu, w którym chciałbym stworzyć własne centrum diagnostyczno-badawczego. Byłoby on oparty na badaniach diagnostycznych o najwyższych standardach, czyli m.in na rezonansie, tomografii i innych obiektywnych badaniach. To da niezbite dowody skuteczności leczenia i podniesie ich wiarygodność, choć wiem, że tysiące osób wyzdrowiało dzięki temu, że poddali się terapii leczniczej z zastosowaniem amantadyny. Wyniki badań prowadzonych w ośrodku dadzą wszelkie podstawy do publikacji prac naukowych oraz będą wpływać pośrednio na wdrażanie nowych sposobów leczenia wielu chorób.
Spór o to, czy amantadyna jest skuteczna w leczeniu OBJAWOWYM COVID-19 trwa już od kilku miesięcy. Nieformalna, tak ją określmy, terapia zyskała taką popularność, że minister zdrowia nakazał, by lek wypisywać tylko dla chorych na Parkinsona. Część opinii uznała to za… wspieranie działalności koncernów farmaceutycznych, twórców szczepionek przeciwcovidowych. Ministerstwo w połowie grudnia zmieniło zdanie i chlorowodorek amantadyny jest ponownie dostępny w terapiach w grypie typu A oraz poza wskazaniami rejestracyjnymi (w tym COVID-19). Oznacza to, że każdy lekarz może zaordynować pacjentowi Viregyt-K, bez żadnych dla siebie konsekwencji.
Badania kliniczne produktu leczniczego (leków i szczepionek) mają to do siebie, że są drogie. Dr Bodnar nie ma jeszcze dokładnego kosztorysu badań nad amantadyną i jej skutecznością w leczeniu COVID-19. Mówi, że w grę w chodzą „miliony złotych” i liczy na indywidualne wsparcie finansowe. Teraz Viregyt-K 50 szt 100 mg jest dostępny w aptekach w całej Polsce, nie ma blokady sprzedaży. Oczywiście tylko na receptę i kosztuje ok. 20 zł, chociaż niektóre apteki zawyżają cenę nawet kilkakrotnie. Jak zwykle, gdy podaż nie nadąża na za popytem, do gry wchodzi tzw. czarny rynek i oferuje ten lek nawet za 500 zł! Dla porównania lek z importu, który nie jest refundowany, kosztuje w aptece 60 zł.
Zapytaliśmy także dr. Bodnara o jego pogląd na temat dziś dominujący w świecie, czyli szczepienia przeciwko C-19. – A po co mam się szczepić, skoro jestem ozdrowieńcem. I gdybym nawet cztery razy do roku miała zachorować, to cztery razy wyleczę się amantadyną. Jako, że nie zapowiada się na to, by SARS-CoV-2 można było wyplenić szybko, z niecierpliwością należy oczekiwać na wyniki badań klinicznych nad amantadyną. Bo jeśli okaże się tak, jak twierdzą eksperci sceptycznie nastawieni do skuteczność tak celowanej terapii, to sprawa będzie jasna. A jeśli okaże się, że rację ma przemyski lekarz?