To najpopularniejszy w tym państwie kombajn-komunikator stworzony przez, oczywiście, chińską firmę, w 2010 r. Na początku była on czymś w rodzaju naszego GaduGadu, ale z czasem przybyło apce tyle funkcjonalności, że nie ma jej odpowiednika w oprogramowaniu mobilnym używanym na Zachodzie. Za jej pośrednictwem Chińczyk porozmawia z innym Chińczykiem, zrobi zakupy, poserfuje po chińskich mediach społecznościowych itd. W Chińskiej Republice Ludowej używa go ponad miliard osób. Praktycznie każdy Chińczyk jest przywiązany do WeChata. I ten walor wykorzystały chińskie władze w walce z epidemią koronawirusa, choć na początku władza cenzurowała wszystkie wpisy,, rozsyłane przez tę apkę, z hasłem „koronawirus”. Pod koniec lutego, w związku z koronawirusem, do WeChata dodaną nowy moduł. To system indywidualnych, kolorowych kodów QR. Jak to działa? Tłumaczy Weronika Truszczyńska, youtuberka mieszkająca w Chinach.
– Każdy użytkownik otrzymuje swój indywidualny, kolorowy kod. Jeśli twój QR jest zielony, to oznacza, że jesteś osobą o niskim ryzyku. Pomarańczowy kod to sygnał dla właścicieli knajp czy kontrolerów metra, że powinieneś być na kwarantannie. Z kolei czerwony, to bezwzględna izolacja. Przy okazji wyświetlenia kodu sprawdzana jest też temperatura ciała. Jeżeli powyższe kryteria są OK, to dopiero wtedy możesz wejść do środka – wyjaśnia blogerka. Zarejestrowany kod połączony jest za pośrednictwem aplikacji WeChat jest podłączony do dowodu osobistego. W ten sposób ruch ludności jest, oczywiście dla jej dobra i zwalczania epidemii, monitorowany.
W Polsce, o czym już informowaliśmy, rolę WeChata ma pełnić aplikacja ProteGO. Jeszcze nie jest w użytkowaniu, a już budzi kontrowersje. Przede wszystkim budzi obawy, czy czasem nie posłuży do inwigilacji jej użytkowników. „Nie ma mowy o inwigilacji. Pojawiające się na ten temat zarzuty są bezpodstawne. Mówimy o dwóch kategoriach informacji, które chcemy otrzymywać” – zapewnia „Dziennik Gazetę Prawną” minister cyfryzacji Marek Zagóski. Chodzi o informacje, jak się Polacy przemieszczają. I będą one zanimizowane. Dane mają takie posłużyć do tworzenia analiz ukazujących, jak społeczeństwo przestrzega ograniczeń. Druga kategoria danych, które będą dostarczane przez ProteGo, to informacje o osobach chorych i będących w kwarantannie, sięgające 14 dni wstecz. „Chodzi o to, by móc analizować, w jakich miejscach te osoby przebywały i czy przy tworzeniu „mapy zarażeń” nie umknęło nam jakieś miejsce” – tłumaczy minister.
Czy przekonał uważających, że ProteGO może być także narzędziem inwigilacji? Apka ma być dostępna jeszcze przed Wielkanocą. Wcześniej zakładano, że będzie ją można pobrać pod koniec kwietnia.