A amantadyna jest tania. 30, góra 60 zł za opakowanie. Gdyby badania potwierdziły skuteczność leku, to i tak – zdaniem prof. Roberta Flisiaka (Rada Medyczna przy premierze) będą niewiarygodne z uwagi na mało grupę pacjentów im poddanych. Przypomnijmy: Lublin, pod kierownictwem neurologa prof. Konrada Rejdaka nie/skuteczność amantadyny miał badać na parudziesięciu pacjentach. Natomiast Katowice to samo miały wykazać w badaniach w pod kierownictwem pulmonologa prof. Adama Barczyka, na grupie 500 pacjentów-testerów. Naukowcy rozpoczęli badania w kwietniu, z finansowaniem na poziomie 15 mln zł z Agencji Badań Medycznych. Zostały jednak zastopowane. Prof. Rejdak z zespołem dołączył do międzynarodowego konsorcjum zajmującego się sprawą „amantadyna a leczenie COVID-19”. W sierpniu informował, że u ani jednego z kilkudziesięciu pacjentów uczestniczących dotychczas w badaniach nie zaobserwowano działań niepożądanych związanych z procedurą leczenia.
– Bezpieczeństwo każdej ze szczepionek przeciw SARS-CoV-2 oceniano na podstawie obserwacji kilkudziesięciu tysięcy badanych, a potem setek milionów osób już po rejestracji szczepionek. Mimo to nadal próbuje się kwestionować bezpieczeństwo tych szczepień. Czy w przypadku amantadyny nie powinniśmy wymagać równie rzetelnych badań? – pytał PAP z początkiem września prof. Flisiak. Twierdzenie, na podstawie obserwacji niewielkiej grupy chorych, że amantadyna jest bezpiecznym lekiem, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych określił w tej rozmowie „kpiną z nauki”.
– Celem badań prowadzonych pod moim kierownictwem jest wykazanie, że amantadyna jest skuteczna w leczeniu COVID-19, albo, że nie jest skuteczna. To jest zasadniczy kierunek badań, które miałem prowadzić na 500-osobowej grupie pacjentów w 20 ośrodkach rozrzuconych po Polsce. – Używając terminologii żeglarskiej teraz mamy flautę, czekam na pierwszy wiatr, jak zawieje to ruszamy – wyjaśnia SE prof. Adam Barczyk. Wiatrem ma być czwarta fala generująca zachorowania. Bo do tych badań potrzebni są chorzy. Udało się już lek podać (i wyciągnąć wnioski, których jednak profesor nie zamierza wyjawiać, bo na to jest za wcześnie) 25 pacjentom covidowym. Teraz trzeba jeszcze zrekrutować 475 ochotników. – W kwietniu było to trudne, bo chorych było niewielu. Zobaczymy, jak będzie teraz. Chcę podkreślić, że pozyskanie ochotników do badań wcale nie jest łatwe…
Śląski pulmonolog wyjaśnia, w czym jest trudność. Otóż zainteresowanie udziałem jest tym większe, im… droższy jest badany lek. Ochotników do badań nad remdesivirem nie brakowało, bo kosztuje ok. 10 tys. zł. – Ostatnio przy innych badaniach covidowych miałem pacjentkę, która nie zgodziła się na uczestnictwo, bo chciał dostawać lek, a nie placebo. Zrezygnowała i na 100 proc. tego leku za darmo nie otrzyma – dopowiada prof. Barczyk. Stanowczo odmawia komentowania jakichkolwiek ocen dotyczących jego badań. – Prawdopodobieństwo doprowadzenia badań nad amantadyną oceniam w granicach 90-95 proc. Tyle profesor. Jest to realna ocena, zważywszy, że wg analityków kolejna fala ma „wypłaszczyć się” dopiero pod koniec marca 2022 r. Dodajmy, że przemyski lekarz Włodzimierz Bodnar, zwany przez niektórych „ojcem chrzestnym amantadyny”, w ostatnich dniach był gościem wyższej izby włoskiego parlamentu, gdzie dzielił się (jak jedyny zaproszony medyk z Polski) doświadczeniami z leczenia COVID-19…
Polecany artykuł: