Będziemy OBOWIĄZKOWO nosić MASKI? Czy tylko dla dobrego samopoczucia?

„Super Express”: Dochodzą sygnały, że policja wlepia mandaty biegaczom i rowerzystom, niekoniecznie biegającym i jeżdżącym po parkach. Co Pan na to?
Paweł Grzesiowski: Nie jestem policjantem, zajmuję się medycyną. Jako lekarz powiem, że dla zdrowia bardzo dobrze jest, gdy się przebywa na świeżym powietrzu i w ruchu. Każdy powinien dla zdrowia tygodniowo spędzać aktywnie na świeżym powietrzu minimum 2 godziny. Przypomnę, że wirus nie roznosi się z wiatrem przez powietrze. W związku z tym prezentuję takie same poglądy od początku epidemii – wychodzenie na spacer, w pojedynkę czy z własnym dzieckiem, albo psem jest korzystne dla zdrowia. Na mnie hasło „zostań w domu” nie jest równoznaczne z tym, by ktoś w tym domu miał być zamknięty przez całą dobę…

Tylko?
Wiąże się z tym, by nie spotykać się z innymi ludźmi, by zminimalizować przez to prawdopodobieństwo zarażenia. Bo główną drogą zakażenia jest aerozol wydychany przez chorą osobę. Przecież nie mamy prawnego ZAKAZU opuszczania mieszkań, więc nie wiem, skąd się wzięło to przekonanie, że „zostań w domu”, oznacza „nie wychodź na spacer”. Mieszkam blisko ścieżki rowerowej i nie widzę, by policja wlepiała mandaty rowerzystom. Może policjanci „gonią” rowerzystów, gdy ci jeżdżą w grupie? Poza tym policjant wykonuje rozkazy i nie należy z nim dyskutować o przepisach, bo wtedy może to uznać za utrudnianie wykonywania jego obowiązków…

I bywa, że interpretuje jakieś prawne ograniczenia…
Radzę, aby jeśli ktoś się nie zgadza z decyzją policjanta, nie przyjmował mandatu i sprawa będzie rozstrzygnięta w sądzie.

Nowe ograniczenia: obowiązek noszenia na zewnątrz masek, od 16 kwietnia. Czemu nie od niedzieli?
W tej kwestii też mam niezmienne poglądy. Uważam, że obecnie w Polsce nie ma sytuacji epidemiologicznej, która uzasadniałaby tego rodzaju nakaz. Gdybyśmy mieli niekontrolowany wzrost liczby zachorowań, gdyby dziennie notowano po dwa trzy tysiące zachorowań… Teraz mamy dziennie po 300, 400 nowych przypadków choroby COVID-19. Nie obserwuje się, by ta liczba rosła lawinowo, a więc dotychczasowe działania są skuteczne. Jeżeli porównamy dzienne statystyki nowych przypadków między różnymi krajami, to możemy ocenić, czy sytuacja jest pod kontrolą, czy się spod niej wymyka. Dotychczas nie przekroczyliśmy progu 500 nowych zachorowań w ciągu doby.

Gdy się jednak je doda...
Oczywiście, gdy wszystkie przypadki się skumuluje, to wyjdzie, że krzywa rośnie, ale to nie o to chodzi. Najważniejszy jest przyrost dzienny przypadków i zgonów, bo to mówi jaka jest dynamika fali epidemicznej. Chcę wierzyć, że jest to prawdziwy przyrost, a nie efekt tego, że robimy wciąż za mało testów na obecność koronawirusa, ale niezależnie od tego, gołym okiem widać, że aktualnie mamy teraz sytuację epidemiologiczną bardziej stabilną niż mają w Włoszech, Hiszpanii czy Francji. W związku z tym nie do końca rozumiem wprowadzanie nowych obowiązków, w tym powszechnego noszenia masek, a już zupełnie nie rozumiem, dlaczego wprowadza się go od 16 kwietnia. Jeśli to jest skuteczne, to dlaczego czekamy tydzień?

I co to znaczy, że mają być obowiązkowe? A kto nie będzie nosił, to mu policjant wypisze mandat?
Nie mam pojęcia. Czy to oznacza, że teraz rząd sprezentuje maski wszystkim? Coś tu jest, jak to się mówi NIE TAK. Jest Wielki Piątek, o tym obowiązku poinformowano tylko w mediach. Nie ma jakiegokolwiek dokumentu… Myślę sobie, że w tym wszystkim chodziło o uspokojenie ludzi, na święta, że jest to nieformalna zachęta do noszenia masek już w okresie świąt, bo społeczeństwo oczekuje jakiejś decyzji w kwestii kwarantanny. Ten przekaz rozumiem tak: jak chcesz, to już możesz nosić maskę, bo za tydzień to już wszyscy będą musieli. Widać ogromny społeczny nacisk. Wiele osób powołuje się na doświadczenia Czechów, którzy maski noszą obowiązkowo od 4 tygodni. Co prawda nie widać jakiegoś skokowego spadku zachorowań, ale ludzie czują się spokojniejsi mając ochronę na twarzy. A u nas w mediach społecznościowych ludzie dramatycznie się nakręcają i chcą mieć te zabezpieczenia.

Sądzę więc, że ta zapowiedź nakazu noszenia masek jest bardziej odpowiedzią na zapotrzebowanie społeczne niż na medyczną konieczność. Czy to będzie obowiązek poparty rozporządzeniem ministra zdrowia, w którym będą określone także KARY za nie wywiązywanie się z nakazu, to zobaczymy. Poczekajmy. Mam wątpliwości, czy tak będzie.

Powinny być kary za łamanie OBOWIĄZKU…
Owszem. A gdy, ktoś spyta policjanta: skąd mam wziąć maskę, by być w zgodzie z prawem? To co wtedy?

Szalik może być zamiast maski.
Przepraszam, przepraszam, ale tego to już nie będę komentował. Szalik zamiast maseczki? Sorry. Szalik ma niewiele wspólnego z medycyną. Chyba, że ministrowi zdrowia chodzi wyłącznie o poprawę samopoczucia społecznego. Przyjmowanie homeopatii nie zapobiega gorączce, ale z pewnością poprawia samopoczucie. To znany efekt placebo. Od zawsze zalecam maski, wtedy gdy mamy kontakt „twarzą w twarz” z drugim człowiekiem. Gdy jednak widzę kogoś, kto idzie sam jeden chodnikiem, wkoło nikogo, a ten ktoś ma maskę na twarzy, to się zastanawiam, po co?… A wczoraj widziałem w mojej dzielnicy kobietę z wózkiem na spacerze w…. przyłbicy. Na miłość Boską, czy wirus fruwa jak nietoperz?

Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj. I zobacz, jak należy bezpiecznie zdejmować rękawiczki.