Po pierwsze: mają zwiększać się finansowanie systemu. Po drugie: mają wzrastać wynagrodzenia jego pracowników. Po trzecie: pacjent ma mieć zagwarantowane bezpieczeństwo i jakość świadczonych mu usług medycznych. – Chcę państwa zapewnić, że plan zreformowania systemu opieki zdrowotnej, jest naprawdę bardzo głęboko przemyślany – podkreślił zwracając się do kilkuset słuchaczy. – Zaczynając od najszerszego spojrzenia, zdecydowaliśmy, że ramą do tego, aby myśleć o zreformowaniu systemu, będzie pakiet trzech fundamentalnych reform, które mają postać gwarancji, jakie państwo udziela systemowi opieki zdrowotnej…
Realizacja trzech wspomnianych reform przebiega dobrze, skoro minister zdrowia stwierdził, że są gwarancje ich realizacji. Finansowanie? Na ochronę zdrowia pierwotnie i przyszłościowo planowano przeznaczyć 6 proc. PKB, będzie (w 2027 r.) 7 proc. Minister podkreślił, że jest na to gwarancja ustawowa. Wynagrodzenia dla pracujących w systemie? Wzrastają. Gwarancja minimalnych wynagrodzeń jest zapisana w ustawie. – Każdy wzrost każdego 1 lipca kolejnego roku będzie przekładał się na zwiększone wynagrodzenia – przypomniał dr Niedzielski. Dodajmy od siebie: w kuluarach rozmawialiśmy z menadżerami ochrony zdrowia; skarżyli się, że lekarze biorą mniej dyżurów, bo… więcej zarabiają. Z jakością do pacjenta? Zagwarantować ją ma ustawa o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta, bo „jakość świadczeń medycznych zostanie postawiona jako główny element rozliczeniowy w systemie opieki zdrowotnej”.
Naprawianie, reformowanie, modernizowanie czegokolwiek rzadko idzie „jak po maśle”. Może dlatego minister zdrowia podkreślił, że „reformy wymagają środków, ludzi, jakości”. – Te trzy ramy pozwalają optymalizować system (…). Ich celem, istotą, jest doprowadzenie do sytuacji, w której pacjent, przy danych środkach, zasobach, jest w stanie mieć szybszy dostęp do lekarza...
Na razie jest taki, jaki jest. To znaczy nie taki, jaki marzy się ministrowi zdrowia, a tym bardziej pacjentom. Pod koniec 2022 r. średni czas oczekiwania na wizytę u specjalisty wynosił 3,6 miesiąca. Był dłuższy niż w analogicznym okresie roku poprzedniego, choć system – co podkreślił Adam Niedzielski – wzmocniło 4,3 tys. lekarzy zza wschodniej granicy. Warto jednak wiedzieć, że w Polsce są medykami bez specjalizacji, choćby taką mieli w swoim kraju. U nas muszą specjalizować się na nowo...
Polecany artykuł: