– Zależy nam na tym, by jak najwięcej Polaków chciało i mogło ochronić się przed grypą, dlatego od 23 listopada rozszerzamy grupę, która będzie miała możliwość przyjęcia bezpłatnej szczepionki. Zwiększamy także liczbę szczepionek w aptekach – komunikuje (22 listopada) społeczeństwu minister Adam Niedzielski. Przypomina i podkreśla jednocześnie, że „sezon grypowy zaczął się w październiku i zbiegł się z kolejną falą wzrostu zakażeń koronawirusem, dlatego zdecydowaliśmy, że każdy dorosły będzie mógł zadbać dodatkowo o swoje zdrowie, wystarczy, że zgłosi się na szczepienie do wybranego punktu szczepień”.
Tak więc już we wtorek kto chętny, może zgłosić się w dowolnie wybranym punkcie szczepień i nie musi mieć recepty. Szczególnie młodo wyglądający powinni jednak wziąć z sobą dowody osobiste. Punktów jest sporo, bo ponad 3 tys. Szczepionym od razu jednak się nie będzie/Wcześniej trzeba wypełnić dwustronicowy formularz, prawdopodobnie dla celów statystyki medycznej. Dopiero po tym można udać się na szczepienie. Z wykazem punktów szczepień można zapoznać się na tej stronie.
Rok temu, warto sobie to przypomnieć, przez Polskę przetaczała się fala krytyki wobec rządu, któremu zarzucano, że bagatelizuje szczepienia przeciwko grypie. Wywołany do tablicy rząd stanął na wysokości zadania. Udało mu się wytargować większe dostawy szczepionek od producentów, niżby to wynikało ze wykorzystania w sezonie przedepidemicznym. W tym sezonie grypowym 100-por. refundacją objęto 13 różnych grup zawodowych i społecznych. W sumie ok. 3 mln osób. Nie widać jednak było tak dużego zainteresowania szczepionkami, jak przed rokiem. Polska kupiła 5 mln szczepionek. Ważność stracą 31 marca 2022 r. W ubiegłym roku do kraju trafiło 2,5 mln szczepionek. Rozeszły się. Czy tak będzie i w sezonie grypowym 2020/21, po tym, jak rząd zafundował darmowe szczepionki?