Brytyjska agencja prasowa powołała się na wypowiedź włoskiego ministra zdrowia Roberto Speranzy. Tymczasem AstraZenca nic nie wspomina, by produkt AZD1222 mógł być dostępny w jakimś określonym terminie. W lipcu wyniki badań w I i II fazie prac klinicznych nad tą szczepionką opublikował renomowane czasopismo medyczne „Lancet”. Nie wdając się w techniczne szczegóły były one zadowalające i dobrze rokujące przed ostatnią, najważniejszą fazą badań. W III fazie szczepionkę testuje się na dziesiątkach tysięcy ochotników z różnych państw i kontynetów. Takie są wymogi, by produkt mógł być dystrybuowany na globalnym, a nie tylko lokalnym, rynku. W komunikacie z 31 sierpnia AstraZenca podaje m.in. że III fazę badań rozszerzono na USA. „Ośrodki badawcze w całych Stanach Zjednoczonych rekrutują do 30 000 dorosłych w wieku 18 lat lub starszych z różnych grup rasowych, etnicznych i geograficznych, które są zdrowe lub mających stabilne schorzenia...”. Wśród ochotników są osoby z HIV, które przez to są narażone na zwiększone ryzyko zakażenia SARS-CoV-2. Ochotnicy-testerzy otrzymują albo AZD1222, albo roztwór soli fizjologicznej. Kto i co dostaje, o tym decyduje losowanie. „Badanie ma na celu ocenę skuteczności i bezpieczeństwa szczepionki u wszystkich uczestników, a reakcje miejscowe i ogólnoustrojowe oraz odpowiedzi immunologiczne zostaną ocenione u 3000 uczestników” – komunikuje koncern.
Dowiadujemy się, że w sumie III faza badań obejmuje 50 tys. ochotników. „Późne badania kliniczne trwają w Wielkiej Brytanii, Brazylii i RPA, a planowane jest rozpoczęcie prób w Japonii i Rosji”. Jak widać do zakończenia ostatniej fazy badań nad opracowaniem bezpiecznej i skutecznej szczepionki nie jest jeszcze blisko. AstraZeneca szacuje, że po pomyślnym zakończeniu procedury będzie mogła wyprodukować ok. 3 mld szczepionek. 400 mln dawek trafi do USA (amerykańskie fundusze wsparły badania ponad miliardem dolarów. 300 mln (plus 100 mln z opcją dodatkowej dostawy) ma trafić do państw członkowskich Unii Europejskiej. Zakup ten prowadzony jest pod egidą Komisji Europejskiej. A może włoski minister zdrowia ma wiedzę wykraczającą poza tą przekazywaną przez komunikaty koncernu farmaceutycznego?